Wspomnienie o Jacku Kowalskim (1950-2019)

W dniu 21 marca w Augsburgu zmarł Jacek Kowalski (1950-2019), wieloletni działacz kilku organizacji niepodległościowych w RFN. Równolegle angażował się w działalność Zjednoczenia Polskich Uchodźców (ZPU), był przewodniczącym Komitetu Głównego Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS) w RFN, sekretarzem Oddziału Rady Narodowej w RFN, był freelancerem Radia Wolna Europa oraz organizował przerzut literatury za żelazną kurtynę. Należy dodać, że przez wszystkie lata wspierał wiele grup i środowisk polskiej emigracji na terenie Zachodnich Niemiec ale nie tylko.

Fot. 1: Jacek Kowalski (1950-2019), (źródło: zbiory własne).

Przyznaje się, że chociaż przeprowadziłem z Jackiem wiele rozmów to pod wpływem informacji o jego śmierci trudno mi zebrać się do skreślenia kilku słów. W ubiegłym roku poświęciłem Jackowi na blogu jeden z biograficznych wpisów (tutaj). Mimo takiego sygnału każdy kto znał Jacka wie, że to stosunkowo mała dawka informacji o jego aktywności. Niemniej na jego powstanie wpłynęła nasza wspólna rozmowa i kilkugodzinne nagranie, które zrealizowałem w Ostrowie Wielkopolskim. Był on również wypadkową biogramu, który zamieściłem w „Leksykonie działaczy Zjednoczenia Polskich Uchodźców w Republice Federalnej Niemiec (1951-1993)„. Na kartach wspomnianej publikacji znalazły się nie tylko informacje o Jacku ale również bogata ikonografia z jego zbiorów. Chciałbym korzystając z tej smutnej okazji poświęcić ten wpis naszym relacjom i kontaktom.

Początek

Dzisiaj przejrzałem korespondencję, którą prowadziłem z Jackiem od pierwszych chwil naszej znajomości. Właściwie nawiązaliśmy kontakt dość przypadkowo. Zaczęło się od mojego maila w 2011 r. do Polskiej Misji Katolickiej w Monachium w sprawie działaczy ZPU (szerzej o organizacji piszę tutaj). Muszę dodać, że byłem wówczas słuchaczem seminarium doktoranckiego Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy’ego Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego i poszukiwałem informacji o działaczach ZPU. Dzisiaj nie pamiętam jak wiadomość dotarła do Jacka ale najprawdopodobniej została przekazana przez Misję. W wyniku takie splotu okoliczności połączonych z serdecznością Misji udało nam się nawiązać kontakt. Okazało się w trakcie korespondencji, że Jacek był od 1977 r. działaczem ZPU. Mogłem więc przypuszczać, że trafiłem najlepiej jak tylko mogłem i nie pomyliłem się!

Wraz z korespondencją żywiłem również nadzieję na odkrycie nieznanych mi bliżej działaczy ZPU. Przypadkowo dowiedziałem się również o tym, że chwilę przed nawiązaniem kontaktu Jacek przekazał swoje archiwum ZPU do Archiuwm Stanforda. Zmartwiłem się tą informacją ale jakiś czas później okazało, że moje obawy były nieuzasadnione. Jacek skontaktował mnie z dr. Maciejem Siekierskim, który po krótkiej korespondnecji ze mną zgodził się przesłać mi wybrane partie materiałów z nieuporządkowanego archiuwm ZPU. Warto dodać, że dzisiaj ten zbiór jest uporządkowany i tworzy ciekawą kolekcję poświęconą tej organizacji (najprawdopodobniej jedyny dot. ZPU) w USA.

Fot.2: Jacek Kowalski (1950-2019) przed ratuszem w Ostrowie Wielkopolskim, (źródło: zbiory własne).

Korespondnecja z Jackiem od samego początku koncentrowała się wokół dziejów ZPU i działaczy związanych przed laty z tą organizacją. Nasza relacja korespondencyjna, chociaż przez pierwsze lata dość luźna, szybko ewoluowała przyczynijąc się do nawiązywania kolejnych kontaktów w tym z ostatnim prezesem ZPU i byłym radiowcem RWE Andrzejem Prusińskim. Jacek był w wielu przypadkach spiritus movens tych relacji. Z wielkim zaangażowaniem starał się o kolejne kontakty z cennymi działaczami. Pomagał mi jak tylko mógł i miał możliwość.

Przełomy

W 2015 r. nastąpił pewien przełom w naszej korespondnecji. Zbiegło się to z chwilą gdy zabrałem się za przygotowanie Leksykonu działaczy ZPU. Poszukiwałem wówczas dość gorączkowo różnych fotografii. Jacek co raz podsyłam mi różne skany materiałów w tym bezpośrednio związane z jego aktywnością. Nie raz i nie dwa byłem zdumiony ich wartością. Pod ich wpływem oraz rozmów zdałem sobie sprawę, że mam doczynienia z nietuzinkowym i wyjątkowym działaczem, którego historię bardzo chciałem poznać. Przez lata wspólnej korespondencji udało nam się zbudować wzajemne zaufanie. Było to dla mnie naturalne zwłaszcza, że współcześnie nie jest to proces tak oczywisty. Budowa zaufania czasami trwa długie lata. Pamiętam, że kiedy wspomniałem Jackowi w jednej z naszych korespondencji o pomyśle powstania Leksykonu bardzo się ucieszył. Napisał wówczas w odpowiedzi, że to bardzo dobry pomysł. Chwilę później podczas naszego pierwszego spotknia w Ostrowie Wielkopolskim miałem okazję do wymiany wzajemnych spostrzeżeń na temat przyszłej publikacji dot. ZPU. Zgadzaliśmy się, że powstanie takiej publikacji dla środowiska polskich uchodźców było bardzo potrzebne.

Fot. 3: Okładka Leksykonu działaczy ZPU (źródło: zbiory własne).

Od tego momentu Jacek obdarzał mnie przy każdej okazji wszelkiego rodzaju materiałami związanymi z działaczami ZPU. Wielekrotnie wskazywał na osoby o których polska historiografia zapomniała przywołując za każdym razem Eugeniusza Pietraszewskiego byłego prezesa Okręgu IV ZPU w Monachium. Zawsze podczas dyskusji na temat leksykonu miał na uwadze innych działaczy. Bardzo często wspominał o tych z którymi zetknął się w swojej pracy radiowej lub organizacyjnej. Na pierwszym miejscu zawsze stawiał Tadeusza Podgórskiego (1919-1986), Włodzimierza Sznarbachowskiego (1913-2003), Bogdana Żurka ale również Tadeusza Nowakowskiego (1917-1996) i wielu działaczy z PPSu z dr Lidią Ciołkoszową (1902-2002) na czele. O sobie wspominał zawsze na końcu co sprawiało wrażenie u słuchacza, jakby celowo umniejszał swoją historię i osiągnięcia. Na początku byłem tym bardzo zdziwiony. Z czasem zdałem sobie sprawę, że był niezwykle skromnym człowiekiem. Uważał bowiem, że inni zrobili dużo więcej i zasługują na wyróżnienie przez historyków.

Zdawałem sobie sprawę, że przyszły Leksykon nie będzie pełen bez biogramu Jacka. Z czasem pozwoliłem sobie na opracowanie pierwszego szkicu, który wysłałem do konsultacji. Jacek dość szybko w drodze zwrotnej odesłał mi swoje uzupełnienia. Po porawkach lektura jego biogramu natchnęła mnie do pewnego eksperymentu. Polegał ona na próbie nagrania mojego pierwszego wywiadu. Należało tylko znaleźć odpowiednie miejsce i czas… (w tym miejscu podziękowania za pomoc sprzętową należą się dr Annie Kurpiel, która wsparła sprzętowo). Po wielu rozmowach i wzajemnych uzgodnieniach spotkaliśmy się na nagraniu w Ostrowie Wielkopolskim. Przez dwa dni udało nam się nagrać ośmiogodzinną rozmowę. Już w trakcie nagrania okazało się, że Jacek był bardzo wdzięcznym rozmówcą. Wystarczyło włączyć dyktafon a historie „sypały się” jak z rękawa. W przerwach wspólnie zwiedzaliśmy Stare Miasto i miejsca związane z jego dzieciństwem. Udało nam się również odwiedzić cmentarz na którym został pochowany inny działacz ZPU Wincenty Broniwój-Orliński.

Fot.4: Jacek Kowalski (1950-2019) przed pomnikiem Wincentego Broniwój-Orlińskiego na Starym Cmentarzu w Ostrowie Wielkopolskim, (źródło: zbiory własne).

Gdy z końcem 2015 r. założyłem blog zyskałem w Jacku jednego z pierwszych czytelników. Chociaż treści publikowane na jego łamach dość szeroko obejmowały różne problemy moja inicjatywa przypadła Jackowi do gustu i odnosił się do niej bardzo pozytywnie. W rozmowach często ubolewał, że nikt dotąd nie wspominał o starych zasłużonych działaczach z terenu RFN. Uważał, że spoczywa na mnie wielka odpowiedzialność aby przywrócić wszystkim „bezimiennym” działaczom należną pamięć. Blog wydawał mu się dobrym miejscem ukazania szerszemu odbiorcy tych wszystkich osób, które przez całe lata były zaangażowane z życie organizacyjne na terenie RFN. Jedna z naszych wspólnych rozmów szczególnie zapadła mi w pamięć. Siedzieliśmy na rynku w Ostrowie Wielkopolskim wypalając kolejne papierosy i dyskutowaliśmy o działalności Andrzeja Dalkowskiego. Jacek dostrzegał problem z jakim zostałem sam po śmierci śp. Andrzeja Dalkowskiego (1927-2017). Konfrontowaliśmy w ten sposób obrazy i wiedzę z informacjami którymi dysponowaliśmy. Nie raz i nie dwa dochodziliśmy do zaskakujących wniosków.

Kolejny przełom nastąpił w chwili kiedy otrzymałem od Jacka zbiór jego fotografii związanych głównie z PPS. Szerzej pisałem o tym na blogu (tutaj). Blisko 700 fotografii które mogłem zeskanować przyczyniło się do poszerzenia nie tylko mojej bazy źródłowej ale przede wszystkim wzbogaciło wspomniany już Leksykon. Byłem dla Jacka pełny podziwu, że przesłał mi w zaufaniu wszystkie swoje materiały. Jednocześnie nie nadwyrężyłem danego zaufania i wszystko w całości zwróciłem. Z czasem przesyłanie obszernych paczek z materiałami  powodowało szereg komplikacji i w pewnym momencie Jacek zaprosił mnie do Niemiec. Przyznaje, że wahałem się przez dłuższą chwilę ale ostatecznie przyjąłem zaproszenie. Był to dla nie tylko zaszczyt ale okazja jedyna w swoim rodzaju do tego aby w spokojniejszych warunkach pormawiać o działalności w ZPU i PPS oraz działalności RWE. Nie muszę ukrywać, że byłem zainteresowany wszystkim co wiązało się z obecnością Polaków w Monachium. Kilkudniowy pobyt w Augsburgu obfitował w wiele intelektualnych wrażeń. Nie brakowało przy tym lektury archiwaliów i prasy emigracyjnej. Nie jeden historyk powiedziałby – prawdziwa uczta konesera –  w pełnym tego słowa znaczeniu.

Fot.5: Podczas posiedzenia Rady Głównej PPS przemawia Jacek Kowalski (1950-2019), (źródło: zbiory Jacka Kowalskiego).

Do Polski wróciłem z wielkim bagażem archiwaliów. Udało mi się przewieźć całe archwium PPS, materiały Oddziału Rady Narodowej oraz Biuletyny „Rodak” wydawane w Monachium przez zarząd IV Okręgu ZPU. Na dokładkę otrzymałem maszyny do pisania: pierwsza w spadku po Tadeuszu Podgórskim a drugą Jacka na której pracował w RWE (tutaj). Chociaż zabrzmi to bardzo dziwnie ale czułem się zaszczycony faktem, że Jacek obdarzył mnie takim zaufaniem… Długo nad tym myślałem i dotąd nie znalazłem odpowiedzi dlaczego…? Zawsze mi powstarzał – robisz dobrą robotę. Może przekonałem go swoim zaangażowaniem w popularyzację środowiska skupionego wokół ZPU a może zadecydowały inne względy…?! Dzisiaj kiedy nie ma go już z nami ten element pozostaje dla mnie wielką tajemnicą. 

Wiele z osób, które nie miały okazji poznać Jacka nie zdaje sobie sprawy z tego, że na emeryturze miał swoją pasję, którą realizował z wielkim zaangażowaniem. Przekonywałem się o jej efektach przez cały okres naszej znajomości gdy podsyłał mi kolejne fotografie swoich prac. Jego pasją były różnego rodzaju mozaiki ze szkła, marmuru i płyt ceramicznych. Tworzył z tego materiału rękodzielnicze dzieła sztuki. W tym miejscu muszę dodać, że fotografie nie oddawały w pełny sposób efektów jego pracy. Na żywo wyglądały jeszcze bardziej imponująco i zjawiskowo. Miał tym samym wraz z rozwojem hobby kolejne projkety do zrealizowania i wiele planów. Podczas mojego pobytu w Augsburgu otrzymałem od Jacka jedną z jego prac, która zajmuje u mnie honorowe miejsce. Jest ona na tyle intrygująca, że każdy nasz gość zwraca uwagę na ten obiekt. Tak się złożyło, że oprócz historii którą dzielił się bez ograniczeń otrzymałem od Jacka w darze drobny wycinek jego pasji.

Fot. 6: Mozaika, którą otrzymałem w prezencie od Jacka, (źródło: zbiory własne)

W ostatnim roku często rozmawialiśmy. Po ubiegłorocznej wizycie przygotowywałem się do ponownego spotkania w Ostrowie Wielkopolskim i Niemczech. Mieliśmy jeszcze wiele spraw do omówienia. Jeszcze wiele historii zwiazanych z ZPU i PPS do rozszyfrowania. Ponieważ Jacek przez szereg lat był w centrum wielu wydarzeń w RFN jego wiedza była dla mnie bezcenna. Umiał wiele wytłumaczyć i wskazać na ciągi przyczynowo-skutkowe. Dysponował wiedzą, która pozwalała orientować się w zawiłościach emigracyjnego „podwórka”. Osobiście nie zdawałem sobie sprawy z tego, że miałem tak mało czasu. Chciałem podobnie jak miało to miejsce dotąd spożytkować dalsze spotkania na poznanie kolejnych arkanów przeszłości. W wielu przypadkach Jacek pełnił rolę mojego przewodnika i świadka historii. Chciał dzielić się swoimi doświadczeniami i wiedzą.

Fot.7: Legitymacja nr 9246 odznaki honorowej „Działacza opozycji antykomunistycznej lub osoby represjonowanej z powodów politycznych” (źródło: zbiory Jacka Kowalskiego)

W 2018 r. Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych nadał Jackowi status działacza opozycji antykomunistycznej i przyznał mu odznakę honorową „Działacza opozycji antykomunistycznej lub osoby represjonowanej z powodów politycznych”. Niestety jego wybitna i ofiarna działalność niepodległościowa na terenie RFN nie spotkała się dotąd z uznaniem władz III Rzeczpospolitej Polskiej. Jestem przekonany, że nagła śmierć Jacka jest dobrą – chociaż smutną – okazją do tego aby odrodzona Polska o którą on sam walczył zreflektowała się i uchonorowała go za jego długoletnie starania i godną postawę na emigracji.

Żegnaj Jacku! Będzie mi brakowało Twoich opowieści i sprawności z jaką otwierałeś przede mną wiele różnych drzwi za którymi kryły się kolejne fascynujące historie.

Przy tworzeniu tego wpisu korzystałem:

  • ze zbiorów archiwalnych śp. Jacka Kowalskiego
  • ze zbiorów własnych
  • Kalczyńska M., Paszek L., Niemieckie Polonica prasowe (ostatnie dwudziestolecie XX wieku), Opole 2004, s.221-222,
  • Wolak Ł, Leksykon działaczy Zjednoczenia Polskich Uchodźców w Republice Federalnej Niemiec (1951-1993), Wrocław 2018, s.121-124,
  • Zmarł Jacek Kowalski, „Kurier Ostrowski” 22.03.2019 r.,  (tutaj).

© łukasz wolak

Wspomnienie o Jacku Kowalskim (1950-2019)
Tagged on:                                                 

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: