ZPU na celowniku wywiadu PRL

Cel – Zjednoczenie Polskich Uchodźców

Przed kilkunastoma dniami wszystkie polskie i część zagranicznych mediów żyły jeszcze sprawą związaną z odkryciem tzw. „archiwum Kiszczaka” a w nim teczki tajnego współpracownika ps. „Bolek”. Całe to odkrycie uświadomiło mi jak bardzo żywe są w naszym społeczeństwie demony przeszłości. Nie chce analizować zaistniałej sytuacji ani jej oceniać. Przy tej okazji przypomniałem sobie jak przed kilku laty wykonując kwerendę w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) poszukiwałem informacji i materiałów związanych z infiltracją środowiska i działaczy Zjednoczenia Polskich Uchodźców (ZPU) przez wywiady PRL (cywilny i wojskowy). Wówczas nabrałem przekonania, że aparat bezpieczeństwa w 100% procentach infiltrował tą organizację. Po zebraniu wszelkich, dostępnych w tamtym czasie źródeł i analizie dokumentów okazało się, że było inaczej. Czy rzeczywiście oceńcie sami… Dzisiaj, w miarę szerszego dostępu do archiwaliów, muszę weryfikować swoje zdanie na ten temat.

Pieczec_msw_prl.png 2 428×1 044 pikseli
Fot. 1: Pieczęć nagłówkowa MSW PRL (źródło: wikipedia.pl)

Warto zaznaczyć, że problem polskiego uchodźstwa niepodległościowego nie jest nowym zagadnieniem. Do tej pory ukazało się przy różnej okazji wiele kluczowych i syntetycznych opracowań. Pojawiło się również wiele prac o szczegółowej i węższej tematyce. Niestety do dzisiaj nie mamy opracowań poświęconych infiltracji przez aparat bezpieczeństwa środowisk polskich w Niemczech (w tym delegatur na Niemcy Zachodnie: Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, Zjednoczenia Polskiego w Niemczech, Związku Polaków w Niemczech, Związku Polaków „Zgoda”). Są jednak wyjątki. Szczególną uwagę jednemu z działaczy ZPU – Czesławowi Brunnerowi, w biograficznym tekście poświęcił prof. Wojciech Skóra. Z treści tego artykułu i materiałów archiwalnych Dep. I MSW – sprawa krypt. „Komisarz” – wynika, że podjął on współpracę z peerelowskim wywiadem, którą po czasie przerwał. Również częściowo opracowany został problem infiltracji działaczy ZPU, dlatego zdecydowałem się w tym wpisie przybliżyć wyniki moich badań. Muszę jednak wspomnieć, że w tamtym czasie udało się udokumentować zainteresowania służb PRL jedynie w latach 50-tych i 60-tych. Być może dalsze pogłębione badania dotyczące lat 70-tych i 80-tych przyniosą nieznaną wiedzę i nowe ustalenia – czas pokaże.

Aparat bezpieczeństwa wobec działaczy ZPU

Okładka Aparat Bepieczeństwa
Fot. 2: Okładka jednej z publikacji IPN (źródło: IPN)

Na zainteresowanie cywilnego aparatu bezpieczeństwa PRL środowiskiem polskich uchodźców wpłynęła nie tylko obecność Polaków w Niemczech od zakończenia II wojny światowej ale również, szczególnie w późniejszych latach, stały napływ Polaków do RFN (m.in. wyjazdy turystyczne, ucieczki, wyjazdy służbowe). Rozwijana od pierwszych lat po zakończeniu wojny technika operacyjna, szczególnie na terenie stref okupacyjnych a później RFN, służyła przede wszystkim rozpracowaniu ośrodków dla dipisów, później uchodźców na terenie RFN, obywateli polskich przybywających do obozów oraz powracających do PRL z obozów uchodźczych, organizacji polskich oraz działaczy różnych emigracyjnych stronnictw politycznych. Przy tej okazji nie należy zapomnieć o żołnierzach PSZ oraz Kompaniach Wartowniczych i Oddziałach Pomocniczych, ponieważ i ta grupa znalazła się w orbicie zainteresowań Departamentu VII Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (wywiad; MBP). Funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa wykorzystywali do rozpracowania wszelkie dostępne środki techniki operacyjnej m.in.: osobowe źródła informacji – m.in. tajnych współpracowników, nielegałów (oficerów wywiadu nie korzystających z paszportu dyplomatycznego a pod przybraną tożsamością), perlustracji korespondencji, techniki obserwacji. Ważnym elementem pozyskiwania informacji były również przesłuchania tych, którzy powracali do Polski z obozów dla uchodźców.

Powyższe zainteresowanie Polakami w Niemczech wykazywały również struktury wojskowego aparatu bezpieczeństwa w tym Oddział II Sztabu Generalnego a później Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Niestety w materiałach archiwalnych możemy odnaleźć jedynie odpryski zainteresowania ZPU (zob. szerzej Sławomir Cenckiewicz, Długie ramię Moskwy), dlatego moją uwagę skieruję jedynie na cywilne struktury MSW. Do dzisiaj odnoszę jednak wrażenie, pomimo braków materiałów, że zainteresowanie samą organizacją ZPU musiało mieć nieco szerszy wymiar. Niestety poza jednym przypadkiem nie jestem wstanie wykazać w chwili obecnej bezpośredniego zainteresowania organizacją.

Dlaczego więc aparat bezpieczeństwa MSW zainteresował się działaczami ZPU? Najprościej rzecz ujmując można to wyjaśnić kontaktami, które owi działacze posiadali w RFN i poza granicami kraju. Skupiały się one przede wszystkim w środowiskach emigracyjnych w Wielkiej Brytanii, Radiu Wolna Europa w Monachium i stronnictwach politycznych. Z punktu widzenia MSW organizacja ZPU i jej działacze zaliczani byli do środowisk wrogich PRL. Z zebranych materiałów wynika, że intensywne zainteresowanie Departamentu VII (wywiad; później Departament I) tą grupą działaczy uwidoczniło się już w latach 50-tych.

Początkowo rozpracowanie organizowały Wydziały VII i VIII Departamentu I MSW, które interesowały się przede wszystkim kontaktami działaczy ze środowiskami Armii Krajowej (AK), organizacjami kombatantów i byłych więźniów obozów koncentracyjnych oraz środowiskami skupionymi wokół Polskiej Sekcji Radia Wolna Europa (RWE). Następnie zainteresowanie przejął Wydział V Dep. I MSW, który odpowiadał za infiltrację środowisk emigracyjnych. Pierwszą udokumentowaną informacją z początku lat 50-tych było doniesienie źródła ps. „Dąb”. Dotyczyło ono działacza ZPU – Antoniego Czerwińskiego. Dopiero dwanaście lat później Wydział VIII Dep. I MSW zdecydował się podjąć dalsze czynności operacyjne. Powodem ich podjęcia były kontakty Czerwińskiego z Polską Sekcją RWE. Niestety brak wielu materiałów nie pozwala stwierdzić jakie były losy tego zainteresowania. Kolejnymi działaczami, którzy znaleźli się w zainteresowaniu wywiadu PRL by Kazimierz Odrobny i Witold Szwabowicz. Pozwolę sobie pominąć informacje o Odrobnym, ponieważ jemu poświęciłem osobny wpis na blogu.

Okładka teczki agenta
Fot. 2: Okładka teczki agenta Departamentu I MSW (źródło: IPN)

W drugiej połowie lat 50-tych Wydział V Dep. I MSW zainteresował się Witoldem Szwabowiczem pomimo, że wówczas nie był już członkiem ZPU ale nadal posiadał kontakty z dziennikarzami RWE w Monachium. Jego relacje rozpoczęły się po spotkaniu z pracownikiem Polskiego Przedstawicielstwa Handlowego we Frankfurcie nad Menem. Ponieważ PRL i RFN w tamtym czasie nie nawiązały oficjalnych stosunków dyplomatycznych i co za tym idzie na tamtym terenie nie było placówek dyplomatycznych MSW wykorzystywało do działalności wywiadowczej misje handlowe. Po pierwszym spotkaniu oficer wywiadu założył, że uda mu się zwerbować Szwabowicza do tajnej współpracy na terenie RFN. Takie założenie było konsekwentnie realizowane przez szereg spotkań. Wskutek tych kontaktów wywiad założył standardową sprawę ewidencyjno-obserwacyjną o krypt. „Wabo”. Oficerów wywiadu interesowały przede wszystkim kontakty Szwabowicza ze środowiskiem polonijnym w RFN, działaczami i działalność ZPU. Spotkania Szwabowicza z funkcjonariuszami nie trwały jednak długo. Został on oficjalnie wyeliminowany z sieci wywiadu jako kontakt jednostronny. Niestety z różnych powodów materiał archiwalny pozostawia wiele do życzenia i posiada wiele braków. Bardzo często trudno jest zrekonstruować bieg wydarzeń zaplanowany przez Dep. I MSW oraz główny cel wykorzystania potencjalnego kandydata.

Nieco inaczej oficerowie wywiadu PRL widzieli kontakty z płk. Leopoldem Sanickim, działaczem ZPU i członkiem PPS-Wolność, Równość, Niepodległość (PPS-WRN). W jego przypadku oficerowie wywiadu również założył standardowa sprawę ewidencyjno-obserwacyjną krypt. „Ars” w której uznali, że będzie on przydatnym osobowym źródłem informacji, które zamierzali wykorzystać do zdelegalizowania na terenie RFN ugrupowania w którym on sam działał – właśnie PPS-WRN. Miał być wykorzystany również w kontaktach pomiędzy PPS – WRN a SPD. Niestety, nie wiemy co w tych przygotowaniach poszło nie tak ale wywiad przestał interesować się jego osobą. Kolejnym działaczem, który zetknął się z oficerami wywiadu PRL był Janusz Jar-Łańcucki (wpis o jego życiu i działaności opublikowałem na blogu). W zainteresowaniu wywiadu znalazł się w pierwszej połowie lat 50-tych, ponieważ posiadał interesujące kontakty w Polskiej Sekcji RWE. I w jego przypadku mamy do czynienia ze sprawą eweidencyjno-obserwacyjną krypt. „ParPan” w której toku wywiad uznał, że będzie dobrym kandydatem do współpracy. Czy rzeczywiście? Należy zauważyć, że w tamtym czasie zamieszkiwał na terenie Monachium, dlatego mógł być szczególnie wartościowy kandydatem. Formalnie okazało się, że nie posiada kontaktów z RWE i wywiad przestał się nim interesować dopiero w drugiej połowie lat 60-tych. Czy wobec tego mógł nadal, mimo oficjalnego braku zainteresowania ze strony Dep. I MSW, nadal z nim współpracować? Z pewnością. W jego sprawie pojawia się jeszcze jeden wątek. Okazało się bowiem, że zainteresowanie nim przejawiała Wojskowa Służba Wewnętrzna (WSW- kontrwywiad wojskowy). W tej sprawie brak jednak większych szczegółów i co najważniejsze materiałów.

Casus Dominika Marcola – secesja ZPU, intryga wywiadu PRL, niemiecka opieka UOK i BND. 

Dominik Marcol
Fot. 3: Dominik Marcol (źródło: IPMS)

To jeden z ciekawszych działaczy ZPU, który znalazł się na celowniku wywiadu PRL. Zainteresowanie jego osobą przejawiał Wydział V Dep. I MSW, który formalnie rozpoczął  swoje działania wobec niego w połowie lat 60-tych. Powodem rozpracowania operacyjnego była jego działalność polityczna – czytamy w postanowieniu o założeniu sprawy operacyjnej. Zanim przejdę dalej chce przybliżyć jego życiorys. Był Ślązakiem i pochodził z okolic Katowic. Nie wiem jakie posiadał wykształcenie. Z zawodu był kupcem i fotografem. W czasie II wojny światowej został wcielony do służby w Wehrmachcie. Również nie wiadomo czy uczynił to sam czy wskutek polityki niemieckich władz. Od początku lat 40-tych przebywał na terenie Niemiec. Po zakończeniu  wojny pozostał w zachodnich strefach okupacyjnych najpierw w miejscowości Hamburg a później w Düsseldorf-Warten. Był członkiem Stronnictwa Narodowego (SN) delegatura na Niemcy Zachodnie. Miał również służyć w Narodowych Siłach Zbrojnych (NSZ) – Brygadzie Świętokrzyskiej w stopniu porucznika (brak jednak dowodów na taki epizod w jego życiu). Pewnym jest, że doskonale znał niemiecki. Nie do końca wiadomo co robił po zakończeniu wojny. Jedną z przesłanek może być jego współpraca z Organizacją Gehlena, ponieważ w późniejszym okresie wywiad zwracał uwagę na jego współpracę z Abwehrą. Do włączenia się w działalność w ZPU miał go namówić i wprowadzić sam Kazimierz Odrobny – prezes ZPU. W drugiej połowie lat 50-tych Marcol zaangażował się w działalność tej organizacji na terenie II Okręgu ZPU w Nadrenii Północnej-Westfalii. W kolejnych latach był prezesem Ogniska ZPU w Düsseldorf-Benarth a po tajemniczym ustąpieniu Czesława Brunnera z kierowania zarządem II Okręgu zajął jego miejsce. Funkcje tą pełnił do drugiej połowy lat 60-tych. Niestety popadł w konflikt z prezesem Kazimierzem Odrobnym chcąc przy okazji swojej funkcji przejąć całą subwencję środków na polskie szkolnictwo przyznawanych ZPU przez rząd krajowy Nadrenia-Westfalia. Ostatecznie nie udało mu się wykonać takiego zabiegu ale cała sprawa spowodowała pierwszą poważną secesję w strukturach ZPU (do dzisiaj nie ma pewności czy nie była ona nadzorowana przez wywiad PRL). Jej skutkiem był rozłam i secesja  w II Okręgu ZPU w Nadrenii Północnej-Westfalii. Prezesowi Odrobnemu udało się częściowo naprawić szkody wyrządzone przez Marcola ale skutki tych wydarzeń były odczuwalne do końca istnienia organizacji. Jeszcze z końcem lat 60-tych Marcol wraz ze sprzyjającymi mu działaczami został wyrzucony z ZPU. Z częścią z nich stworzył kontr-organizację o nazwie „Zjednoczenie Polskich Uchodźców – Grupa Krajowa Nadrenia Westfalia„. Ostatecznie po zaciętym sporze i przegranej przed niemieckim sądem Marcol musiał zmienić nazwę nowo-powstałej na Grupa Krajowa Nadrenia Westfalia w której pełnił funkcję prezesa conajmniej do połowy lat 70-tych. Jego działalność w nowej organizacji z secesjonistami na pokładzie nadal pozostaje niejasna jak również moment w którym uległa likwidacji.

„Hasło: Przekazuje Panu pozdrowienia od Amado, Odzew: Jak się czuje jego małżonka Niere„* 

UOK
fot. 4: Logo Urzędu Ochrony Konstytucji RFN (źródło: wikipedia.pl)

Wracając do jego relacji z oficerami Wydziału V Dep. I MSW. Okazało się, że Marcol (ps. „Doni”) został polecony wywiadowi przez  oficera/nielegała ps. „Madera” – Andrzeja Madejczyka (wybitnego oficera pionu nielegałów, który m.in. zwerbował o. Hejmo). To właśnie on rozpracował i zarekomendował Marcola do werbunku oraz utrzymywał go w orbicie swojej sieci operacyjnej. Z materiałów archiwalnych wynika jednoznacznie, że Marcol w tamtym czasie posiadał równocześnie kontakty operacyjne z Urzędem Ochrony Konstytucji (UOK-kontrwywiad RFN) co szczególnie interesowało wywiad PRL. Jedną z możliwości, którą planowali oficerowie Dep. I MSW było umożliwienie Madejczykowi nawiązania współpracy z BND (zachodnioniemiecki wywiad), z pracownikami administracji państwowej w tym Walterem Conradim i niemieckim MSZ, pracownikami niemieckich instytucji propagandowych, z funkcjonariuszami UOK, z osobami prowadzącymi działalność polityczną i wywiadowczą przeciwko Polsce oraz związkami rewizjonistycznymi i ziomkowskimi. Do werbunku Marcola centrala wywiadu PRL wyznaczyła mjr. Konrada Biczyka z Wydziału V Dep. I MSW. Miało do niego dojść na terenie Wiednia w drugiej połowie lat 60-tych. Warunkiem podjęcia współpracy z Marcolem było przekazanie przez niego wszelkich informacji m.in. o działalności „Bergu” i działalności ZPU! Dowodzi to jednoznacznie, że wywiad PRL interesował się tą organizacją i posiadał w niej conajmiej jedno OZI – właśnie Marcola. Zadania jakie przewidziano dla niego koncentrowały się wokół rozpracowania osób które były interesujące z punktu widzenia wywiadu, Ostpolitik oraz UOK. W żadnej z przeprowadzonych z nim rozmów oficerowie nie ujawnili Marcolowi, że osobą która dostarczyła im  informacje o nim był właśnie Madejczyk. Podczas rozmów i  wątpliwości podejrzenia „Doni” zawsze kierowano na krąg działaczy z zarządu głównego ZPU. W ten sposób chronili oni przykrywkę Madejczyka korzystając jednocześnie ze współpracy z Marcolem.

Podczas kolejnego spotkania „Doni” z oficerami wywiadu PRL zdecydowano się skonkretyzować zlecone mu zadanie. Chodziło o to aby agent doprowadził do powstania organizacji „Sozialwerk” na terenie Berlina Zachodniego, która miała być przykrywką dla działaności UOK. W ten sposób zamierzano wykorzystać jego kontakty z UOK. Widać z tego jednoznacznie, że Dep. I MSW miał poważne zamiary wobec swojego agenta. Niezależnie od sytuacji z czasem popsuły się kontakty na lini Marcol- Madejczyk – relacjonował „Doni” swojemu oficerowi. Podejrzewał on, że „Madera” nawiązał współpracę z kontrwywiadem niemieckim. Pikanterii dodaje fakt, że dzięki  przypadkowi Marcol odkrył numer telefonu zapisany w pewnym momencie przez Madejczyka na który sam zdecydował się zadzwonić – zdziwił się gdy w słuchawce usłyszał osobę mówiącą po polsku. Po tym zdarzeniu „Doni” zaczął podejrzewać „Maderę” o współpracę z Polską – relacjonował oficerowi.

BND
Fot. 5: Logo wywiadu RFN – BND (źródło: wikipedia.pl)

Mimo, że z końcem lat 60-tych jego współpraca nie weszła w głębszą fazę zaczął przekazywać wywiadowi interesujące informacje. Podczas jednego ze spotkań w Sztokholmie wytypował trzech kandydatów do werbunku, którymi polska służba mogła być zainteresowana. Zaznaczył przy tym, że nie był do końca przygotowany do szerszego typowania, dlatego prosił o więcej czasu. To co na tym etapie było najciekawsze i wynika z jego doniesień oraz materiałów wywiadu to fakt, że „Madera” brał udział w rozpracowaniu kilku działaczy i aktywistów ze środowiska Polaków w RFN w tym ZPU m.in. Andrzeja Chileckiego, Wincentego Orlińskiego, Richtera, Goerlicha i Karola Sitko. Marcol nadal intensywnie pracował dla wywiadu i w tamtym czasie formalnie znajdował się już poza ZPU – został wcześniej wyrzucony z organizacji – ale jednocześnie prowadził swoją Grupę Krajową Nadrenia-Westfalia i pojawiał się w kręgach organizacji ziomkowskich. Do kolejnych spotkań oficerami dochodziło na terenie Salzburga i Ljubljany.

Ciekawą sprawą były kryptonimy używane przez Marcola w meldunkach wywiadowczych, które wskazują na jego konkretne zainteresowania. Otóż „Przyjaciele” to oficerowie UOK, „Szwagier” to BND, „dr W” to dr Wolfrum – wyższy urzędnik Ministerstwa ds. Przesiedleńców, „CW” to Conradi Walter, „KS” to Karol Sitko, „DŁ” to pracownik UOK o ps. Długosz z którym spotykał się Marcol, „B” to kobieta o nazwisku Behlke – wydawca biuletynu Deutsche Informationdienst (DID), „W-Wiedeń” to Centrum Szymona Wiesenthala w Wiedniu, „HJ” to Hans Jäger – współpracownik BND z Londynu. Charakter i zakres pracy Marcola pozwalał na ujawnienie wywiadowi PRL zainteresowania niemieckich służb nie tylko środowiskiem Polaków ale również organizacjami polonijnymi. Naprowadzenia Marcola wskazują również na chęć likwidacji przez wywiad międzynarodowej centralnej organizacji uchodźców w Niemczech – Zentralverband Ausländische Flüchtlinge in der BRD (ZAF), którą kierował Kazimierz Odrobny a jej współpracownikiem był Mieczysław Chmielewski – mecenas z Londynu. Dodatkowo wywiad PRL dowiedział się od Marcola których działaczy Związku Polaków „Zgoda” opiniował on na prośbę niemieckiego kontrwywiadu. Jestem więc bardziej niż przekonany, że jego usługi przyniosły pożytek zarówno wywiadowi PRL jak również UOK i BND.

„Sprawa (…) nie dała spodziewanych efektów. „Doni” okazał się hochsztaplerem i dlatego stał się nieprzydatny do naszej pracy. Sprawa nadaje się tylko do żłożenia w archiwum” 

W tej niewątpliwie ciekawej grze wywiadów i kontrwywiadów, gdzie pojawiają się działacze środowisk ziomkowskich, ZPU, Stronnictwa Narodowego (SN), pro-warszawskiej organizacji polonijnej Związku Polaków „Zgoda”, Związku Polaków w Niemczech oraz funkcjonariusze UOK i BND, wywiad PRL zdecydował się z początkiem lat 70-tych zakończyć w oficjalny sposób współpracę z „Doni”. Czy rzeczywiście tak się stało? Nie znam daty śmierci Marcola ani jego późniejszego miejsca zamieszkania. Wydaje mi się, że w latach 70-tych nadal mieszkał na terenie Düsseldorfu. Nie mam również pewności czy nadal współpracował z niemieckim kontrwywiadem i miał kontakty z BND. Jednym z powodów, o którym nie wspomniano w protokole zakończenia sprawy, była jego współpraca z UOK. Dziwie się zatem takiej postawie. Skoro wywiad PRL wiedział, że jest współpracownikiem niemieckich służb i przez kilka lat nie przeszkadzało to w budowaniu konspiracji, dlaczego więc nagle był to problem? Jeszcze z początkiem lat 80-tych drobne materiały w sprawie Marcola wpłynęły do archiwum wywiadu PRL, które przekazał naczelnik Wydziału XIV Dep. I MSW (wydział nielegałów). Z nich bezpośrednio wynika, że zainteresowanie jego osobą przejawiało z końcem lat 70-tych również MSW NRD – prawdopodobnie wywiad Stasi, wskazując m.in. na jego dawną współpracę i kontakty z Abwehrą. Zasadne w tym miejscu jest pytanie czy Marcol po oficjalnie zakończonej współpracy nadal znajdował się w nieoficjalnych kręgach wywiadu PRL? Nie mniej z początkiem lat 80-tych wywiad po raz kolejny nie chciał podejmować z nim współpracy. Oficjalnie sprawa została zakończona…. (?)

Postanowienie
Fot. 6: Fragment postanowienia o zakończeniu sprawy krypt. „Doni” prowadzonej przez Departament I MSW PRL (źródło: IPN)

*cytat z materiałów krypt. „Doni” – hasło i odzew na jedno ze spotkań D. Marcola z oficerami wywiadu PRL.

Przy tworzeniu tego wpisu wykorzystałem:

  • materiały z archiwum Instytutu Pamięci Narodowej
  • materiały z Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. W. Sikorskiego w Londynie
  • Aparat bezpieczeństwa wobec emigracji politycznej i Polonii, pod red. Ryszarda Terleckiego, Warszawa 2005
  • W. Bułhak, Pion „N” wywiadu cywilnego PRL. Ewolucja struktur, uwarunkowania organizacyjno-prawne i przykłady operacji tzw. wywiadu nielegalnego w strukturach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, [w:] Studia nad wywiadem i kontrwywiadem Polski w XX wieku, pod red. Wojciecha Skóry i Pawła Skubisza, Szczecin 2012, T. 1, s. 607-682
  • W. Bułhak, P. Pleskot, Szpiedzy PRL-u, Kraków 2014, s. 257-318
  • Ł. Wolak, Działacze Zjednoczenia Polskich Uchodźców w Niemczech w materiałach organów bezpieczeństwa PRL w latach 1945-1970 [w:] Letnia Szkoła Historii Najnowszej 2010. Referaty, pod red. Natalii Jarskiej i Tomasza Kozłowskiego, wstęp Łukasz Kamiński, Warszawa 2011, s. 142-152

© by łukasz wolak

ZapiszZapisz

ZPU na celowniku wywiadu PRL

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: