Krótka refleksja z peregrynacji po krajowych archiwach. Cz. 1

Centralne Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach-Opolu

(poszukiwania archiwalne materiałów osobowych polskich uchodźców wojennych w Niemczech)

CMJW_Opole_Minorytów_3.JPG 3 648×2 736 pikseli
Fot. 1 Front Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach-Opolu (źródło: Wikipedia)

Przed trzema tygodniami miałem okazję odwiedzić Centralne Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach-Opolu. Muzeum, które wolne jest o legend i opowieści naukowców podobnych do tych o CAW. W tym przypadku nie słyszałem nigdy o tym, że nie można było skorzystać z czytelni tej jednostki, że istnieje jakiś problem z dostępem do zbiorów. Z wielką ciekawością podszedłem do tej wizyty.

patrz: https://www.google.pl/maps/place/Centralne+Muzeum+Jeńców+Wojennych/@50.6668836,17.9219308,15z/data=!4m2!3m1!1s0x0:0xd6a421aabc42ba43

Uprzednio, przed swoją wizytą, wymieniłem korespondencję z kierownikiem działu archiwalnego oraz otrzymałem stosowną zgodę dyrekcji na wgląd w materiały archiwalne. Po wyczerpaniu tej procedury mogłem ruszyć do archiwum aby poszukiwać kolejnych informacji o wojennych losach działaczy Zjednoczenia Polskich Uchodźców (dalej: ZPU).

Muszę przyznać, że archiwistów pracujących w tej jednostce cechuje wielka uprzejmością i chęć pomocy. Do realizacji mojej kwerendy została wyznaczona miła Pani, która od początku do końca przeglądnęła ze mną zasób archiwalny i wszelkie bazy zgromadzone w archiwum. Przeszukiwaliśmy nazwisko po nazwisku w sumie ponad 20 osób. Niestety, nie wynika to z winy archiwum, udało się odnaleźć informacje tylko o czterech osobach. Ponieważ w większości poszukiwania opierały się o bazę archiwalną, z których wcześniej nie korzystałem, research wykonywała przydzielona mi archiwistka/adiunkt. Wizytę w tej jednostce mogę podzielić na dwie fazy. Pierwsza, podczas której byłem pełen podziwu dla przydzielonego mi adiunkta, ponieważ od pierwszej poszukiwanej osoby do ostatniej przeszukiwaliśmy bazy danych poświęcając na to przeszło 4 godziny. Nie piszę w tym miejscu na czym polegały ów poszukiwania bowiem ograniczyły się one jedynie do wpisania w pole wyszukiwania odpowiedniego nazwiska. Po przeanalizowaniu wyników pierwszej fazy przystąpilismy do drugiego etapu. Przeszliśmy bowiem do katalogu tradycyjnego – kartkowego żołnierzy i oficerów wziętych do niewoli podczas II wojny światowej. I tym razem kwerenda obejmowała wszystkie poszukiwane nazwiska. Przy okazji kwerendy w tym katalogu otrzymałem wyjaśnienia dotyczące wyników poszukiwań w bazie www.straty.pl, które wydały się mi niezbyt czytelne. Nie mniej wyposażony zostałem w wiedzę, która umożliwi mi dalsze poszukiwania w instytucjach partnerskich programu straty osobowe.

Na koniec podsumowując moją wizytę, oczywiście najważniejsza dla historyka sprawa, szczególnie gdy nie dysponuje on żadnym budżetem,  koszty całej operacji. Okazało się, że rachunek wyniósł 0 złoty. Dlaczego? – zapytałem. Odpowiedź była taka – tylko poszukiwania rodzinne, kserokopie i skany są płatne, natomiast wydruki z bazy w przypadku czterech osób mogłem otrzymać za darmo! Był to miły gest ze strony pracowników Muzeum a przede wszystkim kierownika archiwum, który nadzorował nasze poszukiwania. A zatem w poczuciu dobrze zagospodarowanego czasu, który spędziłem w Muzeum, mogę śmiało polecić to archiwum innym badaczom. Kolejne już wkrótce. Pozostało ich jeszcze kilka w tym m.in.: w Toruniu oraz Poznaniu. 🙂 Do zobaczenia w czytelni 🙂

© by łukasz wolak

Krótka refleksja z peregrynacji po krajowych archiwach. Cz. 1

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: