Zamiast wstępu
Ponieważ jakiś czas temu zainteresowałem się archiwistyką społeczną przy okazji zbierania-choć to właściwie ledwie próba z mojej strony, pamiątek i archiwaliów związanych z działalnością Zjednoczenia Polskich Uchodźców i wiążę z tą ciekawa dziedziną ogromną nadzieje. Zacznę od tego czym jest ta dziedzina. Archiwistyka społeczna to nurt, który coraz śmielej przebija się do świadomości nie tylko różnych instytucji i stowarzyszeń ale przede wszystkim dysponentów archiwaliami. Dzisiaj ten rodzaj archiwistyki stał się po prostu trendy i rzecz oczywista jest to niebagatelne „turbo” do odtwarzania z powodzeniem kolejnych dróg w historii. Czym jest zatem ta dziedzina:
Archiwum społeczne prowadzone jest przez organizację pozarządową lub powstaje przy jednostce samorządu terytorialnego w efekcie celowej aktywności obywatelskiej. Archiwum gromadzi, przechowuje, opracowuje (w celu udostępniania) materiały dokumentowe, ikonograficzne lub audiowizualne. Dokumentacja ta tworzy niepaństwowy zasób archiwalny.*
Warto w tym miejscu wspomnieć, że archiwa społeczne tworzą się w sposób oddolny napędzane działalnością lokalnych pasjonatów skupionych przede wszystkim wokół instytucji pozarządowych jak również bibliotek gminnych czy osiedlowych w kraju (zobacz spis archiwów społecznych) oraz powstających również poza naszymi granicami (zobacz spis). Ze swojej strony dodałbym jeszcze, że często wpływ na powstanie takiego czy innego archiwum społecznego ma określona historia miejsca lub tematyka lokalnych zainteresowań – historia, która kumuluje wokół siebie konkretne osoby (czynnik osobowy jest zawsze w tym miejscu determinujący). Ponieważ przez ostatni czas mieliśmy do czynienia z kampanią społeczną popularyzującą ten rodzaj archiwistyki powstało przy tej okazji wiele cennych inicjatyw i projektów dzięki którym udało się pokazać ciekawa i cenne zbiory oraz kolekcje. Ta inicjatywa uświadomiła nam również, że naturalną cechą ludzką jest dokumentowanie życia społecznego i otaczającej nas rzeczywistości. Właściwie każdy z nas prędzej czy później interesuje się lokalnymi wydarzeniami i zaczyna zbierać pamiątki, archiwalia wytworzone w minionych latach czy fotografie. Dzisiaj jest to w znacznym stopniu uproszczone, ponieważ możemy do takich poszukiwań wykorzystywać sieć internetową, która oddaje nam w tej mierze nieocenione możliwości, choćby w postaci portali aukcyjnych. Dzięki zainteresowaniu pasjonatów lokalną historią albo narodowymi wydarzeniami, które implikowały w danym regionie, powstawały przez całe lata bardzo ciekawe zbiory i kolekcje archiwalne. Wspomniana kampania społeczna miała na celu nie tylko ożywić te środowiska ale stworzyć pewną sieć miejsc związanych z archiwistyką społeczną. Przyjrzyjmy się na chwilę definicji archiwum społecznego:
Archiwum społeczne powstaje w efekcie celowej oddolnej działalności obywatelskiej. Jego główną misją jest aktywne działanie na rzecz ratowania i ochrony dziedzictwa kulturowego, a celem – pozyskiwanie, zabezpieczanie, opracowanie i udostępnianie materiałów wchodzących w skład niepaństwowego zasobu archiwalnego.*
Czy wobec tak ujętej definicji jest miejsce we współczesnym świecie na taką działalność? Doświadczenia oraz znaczna ilośc organizacji ngo’s oraz instytucji funkcjonujących lokalnie, które zgłosiły się do programu „archiwa społeczne”, wskazuje na ogromne zainteresowanie tą inicjatywą jak również nie mniej nie więcej oznacza pewien sukces samej kampanii społecznej. Dodatkowo w czasie kiedy rynek pracy jest dość niestabilny choćby absolwenci kierunku historia mogą żywo włączyć się w tego rodzaju archiwistykę, która wpisuje się zarówno w popularyzację wiedzy jak również samej historii. A skoro o historii mowa warto bowiem zajrzeć do programu studiów poświęconego kierunkowi public history, który jest realizowany w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego. W moim skromnym przekonaniu program tych studiów koreluje, oczywiście nie tylko, z archiwistyką społeczną a jej elementy mogą być swobodnie wykorzystane w badaniach i dokumentowaniu historii lokalnych. Tym samym absolwenci takiego kierunku studiów historycznych mogliby z powodzeniem odnaleźć swoją pasję właśnie w tej przestrzeni.
Pierwsza taka fotografia
Wracając jednak do meritum i elementów archiwistyki społecznej (moje prywatne zbiory archiwalne w jeszcze w żaden sposób nie pretendują do miana archiwum społecznego ale chce sięgać do zasobów osób prywatnych). Jakiś czas temu przystąpiłem do zbierania materiałów ikonograficznych, które obrazowałby działalność polskich uchodźców w Niemczech po II wojnie światowej skupionych przede wszystkim wokół Zjednoczenia Polskich Uchodźców [ZPU]. Dlaczego? Badając dzieje tej organizacji zdałem sobie sprawę, że poza kilkoma drobnymi fotografiami w żadnym archiwum nie odnalazłem materiałów, które dokumentowałyby działalność tej grupy. Pamietam również jak w archiwum Pracowni Badań nad Polską Emigracją w Niemczech po 1945 r. odnalazłem przypadkiem negatywy z lat 60-tych. Zaciekawiony jego zawartością postanowiłem udać się do studia fotograficznego aby go wywołać. Rzecz jasna poprosiłem w zakładzie fotograficznym o roztropność przy wywoływaniu zdjęć, ponieważ negatywy miały przeszło 50 lat i trudno było przewidzieć jego reakcję na światło. Cała operacja udała się brylantowo. W ten sposób okazało się, że na negatywach znajdowała się dokumentacja ceremonii pogrzebowej Zofii Odrobnej, żony Kazimierza Odrobnego – prezesa ZPU. To wówczas po raz pierwszy wykrzyczałem – WOW!
Zacząłem zastanawiać się czy istnieje sposób na odnalezienie materiałów fotograficznych ZPU?! Przez ostatnie dwa może trzy lata starałem się do takich materiałów dotrzeć. Początkowo wydawało mi się, że będzie to niezwykle proste zadanie. Z czasem zdałem sobie jednak sprawę z trudności w dotarciu do samych działaczy, którzy mogli takie zbióry posiadać. Dzięki uprzejmości jednego z archiwistów udało mi się skontaktować z byłym sekretarzem IV Okręgu ZPU w Monachium i działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej w RFN, który w nieoceniony sposób nie tylko wsparł mnie informacjami o samej organizacji ale co jakiś czas przesyła skany fotografii związanych z jego działalnością na terenie RFN a których do tej pory nie znałem (tak między innymi zobaczyłem na jednej fotografii syna Bolesława Bieruta i kard. Stefana Wyszyńskiego – kolejne wow!). Długo jednak był to mój jedyny kontakt z tym środowiskiem. Nie muszę ukrywać, że chciałem więcej. Przeszukując internet natrafiłem na kolejne osoby, które w swoich życiorysach wskazywały działalność w ZPU (po raz kolejny w poszukiwaniach wykorzystałem internet). Większość z nich w latach 80-tych była w kraju aktywnymi członkami NSZZ Solidarność. Po wprowadzeniu stanu wojennego oraz po jego zakończeniu część z nich zdecydowała się opuścić kraj z falą tzw. emigracji solidarnościowej m.in. do RFN. Do wszystkich odnalezionych w internecie wystosowałem korespondencje elektroniczną z prośbą-apelem o użyczenie choćby skanów fotografii z działalności ZPU lub kontakt z działaczami, którzy taki fotografiami dysponują. Wskazałem również na ogromne problemy z dokumentacją fotograficzną tej organizacji, której w rzeczywistości nie ma. Niestety spośród kilku osób odezwał się do mnie jedynie p. Grzegorz Klag, były zastępca rewizora głównej komisji rewizyjnej ZPU. Dzięki jego uprzejmości a także, jak sądzę, dobrej woli otrzymałem niedawno niezwykły materiał. Znajdowały się w nim fotografie z protestu pod ambasadą sowiecką w Bonn. Był to protest przeciwko kłamliwej polityce ZSRS, po wybuchu elektrowni atomowej w Czernobylu, który zorganizowali w 1986 r. działacze m.in. „Solidarność”- Grupa Robocza Bonn, „Solidarność” – Grupa Robocza Eschweiler, Zjednoczenia Polskich Uchodźców Ognisko w Bonn, Ch.S.W.N – Carlsberg, Dortmund, Polskiej Partii Socjalistycznej na uchodźstwie, Polskiej Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii – Hamburg oraz Geselschaft „Kontinent” e.V. w Bonn. To właśnie w wyniku wydarzeń w Czernobylu wspomniane wyżej organizacje z terenu RFN wystosowały słynny apel do sekretarza generalnego Michaiła Gorbatschowa, który został przesłany do Moskwy.
Udało mi się również nawiązać z powodzeniem kontakty z kilkoma działaczami tej organizacji ale te opierają się jedynie na wymianie informacji na temat funkcjonowania ZPU. Wracając jednak do materiału fotograficznego przesłanego przez p. Grzegorza Klag. Najcenniejszą ze wszystkich przesłanych fotografii jest ta na której możemy zobaczyć działaczy protestujących z transparentem wykonanym na prześcieradle z logo ZPU – WOW! Dlaczego o tym wspominam? To pierwsza i jak dotąd jedyna taka fotografia z działaczami organizacji a dodatkowo z takim symbolem! Przez lata poszukiwań nie udało mi się dotąd dotrzeć nawet do podobnej. W rozmowach z byłymi aktywistami ZPU wszyscy jednogłośnie podkreślali zarówno słabość dokumentacji ikonograficznej jak również małą liczbę samych fotografii związanych z działaczami i organizacją. Skąd zatem taki stan rzeczy? Z jednej strony podyktowane to było dostępem do samego sprzętu, który nie był tani w tamtym okresie czasu a z drugiej znikomym zainteresowaniem działaczy dokumentowaniem eventów i spotkań organizacyjnych. Czy zatem fotografia przesłana przez p. Grzegorza może być nadzieją na powiększenie kolekcji? Przyznam szczerze, że gorąco na to liczę. Być może z upływem czasu skontaktują się ze mną kolejni byli już członkowie ZPU, którzy w latach 80-tych uwiecznili choćby część swojej działalności na kliszach aparatów fotograficznych.
Dlatego punktem wyjścia do tego wpisu była archiwistyka społeczna z którą wiążę ogromną nadzieję, ponieważ dzięki niej być może odkryję zbiór fotografii dokumentujących działalność organizacji. Poniżej pozwalam sobie zaprezentować wspomniane najcenniejsze znalezisko archiwalne jakie dotąd udało mi się odnotować.
* cytaty zapożyczone ze strony www.archiwa.org
Przy tworzeniu tego wpisu korzystałem:
- z materiałów przekazanych autorowi przez Grzegorza Klag.
- ze zbiorów własnych.
© łukasz wolak