W ostatnim tygodniu (w dniach 29-30 października br.) na zaproszenie Jana Sobczaka, Konsula Generalnego RP oraz konsula Andrzeja Dudzińskiego, kierownika Referatu ds. Współpracy Polonią Konsulatu Generalnego RP w Kolonii przebywałem w Nadrenii Północnej – Westfalii. Mój wyjazd był bezpośrednio związany z zaproszeniem do udziału w projekcie pt. „Jesienne spotkania z historią„, którego pomysłodawcą jest placówka w Kolonii. Pierwsze spotkanie z tego cyklu było poświęcone cichociemnym a gościem był dr Kacper Śledziński. Spotkanie z moim skromnym udziałem było drugim z cyklu zaplanowanych na ten rok.
Mój pobyt w Niemczech był podzielony na dwa spotkania/wykłady podczas których zaprezentowałem losy polskich uchodźców w RFN po drugiej wojnie światowej ze szczególnym uwzględnieniem dziejów centralnej organizacji tego środowiska – Zjednoczenia Polskich Uchodźców. Wykładom towarzyszyła prezentacja, której slajdy, w szczególności dla tych Państwa którzy nie mogli uczestniczyć w spotkaniach, zamieszczam na końcu tego wpisu.
Podróż na lotnisko rozpoczęła się w dniu poprzedzającym wylot. Ponieważ wyjazd z opolszczyzny nie raz był kłopotem i nie chciałem ryzykować spóźnienia na samolot zdecydowałem się na wcześniejszy wyjazd do Wrocławia. Następnego dnia bez większych problemów z wrocławskiego lotniska odleciałem do Düsseldorfu. Na miejsce przyleciałem około godziny 15.00. Ponieważ pierwsze spotkanie w Wydziale Handlu i Promocji Konsulatu Generalnego było zaplanowane na 18.30 dysponowałem, w moim przekonaniu, odpowiednim balansem czasu. Niestety korki na autostradzie drastycznie skróciły ten zapas. Po zameldowaniu się w hotelu w centrum Kolonii udałem się do poleconej restauracji, która w swoim menu oferowała lokalne potrawy. Zaciekawiony tą ofertą, przy dość niskich cenach, delektowałem się smakami kolońskiej kuchni. Muszę przyznać, że byłem pod jej dużym wrażeniem. Obsługa restauracji była miła i sprawna, datego zdążyłem uporać się z posiłkiem w 20 minut!!
Równie szybko udało mi się dotrzeć na miejsce pierwszego wykładu. Przyznam, że obawiałem się nieco frekwencji wszakże temat jest mało znany i mało lotny (to jedynie moje odczucie) ale moje obawy okazały się zupełnie nie uzasadnione. Na sali było conajmniej kilkanaście osób w tym byli i obecni działacze Polonii (Związku Polaków w Niemczech, Związku Polaków „Zgoda”, znany wszystkim Janusz Łatka z małżonką, byli pracownicy polskiej sekcji Deutsche Welle). Po krótkim wprowadzeniu konsula Andrzeja Dudzińskiego, rozpocząłem wykład, który trwał około godziny. Po jego zakończeniu rozpoczęła się ciekawa dyskusja, której wątki skoncentrowały się w głównej mierze na sprawach związanych z inwigilacją środowiska Polaków w Niemczech po II wojnie światowej przez różne instytucje bloku zachodniego i wschodniego. Podczas jej trwania uczestnicy przytaczali również własne doświadczenia związane z indagacją przez zachodnioniemieckie służby. Nie skłamię jeżeli napiszę, że ta gorąca dyskusja trwała przez blisko dwie godziny. Wiele rozpoczętych wątków kontynuowałem już w rozmowach kuluarowych. I one były niemniej interesujące. Mimo wielu poruszonych spraw i późnej pory spotkanie zakończyło się po godzinie 22.00. Byłem nim bardzo usatysfakcjonowany. Po raz kolejny doświadczyłem wrażenia, że nie liczba uczestników a jakość dyskusji wpływa na poziom spotkania. Warto dodać, że cały wykład był rejestrowany przez p. Piotra Płonkę z Pepe TV a zatem relacja z tego wykładu będzie w niedługim czasie dostępna również online.
W kolejnym dniu plan pobytu przewidywał późnym popołudniem spotkanie z Polakami w Essen. Ponieważ zaplanowano je na 18.00 miałem trochę czasu aby zwiedzić Kolonię (dotąd nie miałem okazji przebywać w tym mieście nie licząc wcześniejszych przejazdów autostradą). Ponieważ jestem amatorem i miłośnikiem gotyckich katedr moje kroki skierowałem do górującej nad miastem kolońskiej Katedry. Nie muszę pisać, że architektura tego obiektu budzi nie tylko we mnie wielki respekt. Przypomina ona nieco pewnymi detalami katedrę w Amiens, Chartres czy Reims. Ciekawostką jest fakt, że jej budowę zakończono dopiero w XIX wieku. Ułożona na planie krzyża z centralnie umieszczonym ołtarzem jest niemal francuskim wzorcem architektonicznym. Gdy wchodzi się do jej wnętrza od wejścia głównego ogromne ościeża, tympanon i archiwolta nieco przytłaczają aby z chwila przekroczenia sacrum i profanum poczuć masywność jej wnętrza. Wrażenia są nie zapomniane. W środku odnalazłem dwie ciekawostki. Ponieważ regułą było, że w tego typu budowlach organy umieszczano centralnie nad wejściem to tym razem w kolońskiej odmianie znajdowały się one w nawie głównej zawieszone na jednej ze ścian. Drugą ciekawostką był grób bł. Rychezy, królowej Polski i żony Mieszka II, który możemy odnaleźć w jednej z kaplic w obejściu prezbiterium. Pod każdym względem była to dla moich oczu i uszu wielka uczta.
Wracając jednak do spraw związanych z polskimi uchodźcami w RFN. We wczesnych godzinach popołudniowych wybraliśmy się wraz z konsulem w drogę do Essen. W planach mieliśmy zwiedzenie wystawy stworzonej przez Porta-Polonica w Bochum (Zeche Hannover), która poświęcona była polskim dipisom a także krótki postój w Velbert na kilka fotografii kamienicy w której przed laty mieszkali: Kazimierz Odrobny, Witold Szwabowicz oraz siedzibę miał przez ponad 30 lat zarząd główny Zjednoczenia Polskich Uchodźców.
Muszę przyznać, że wystawa w Bochum jest pierwszą tego typu instalacją w Niemczech poświęconą polskim dipisom. Gdybyśmy nie liczyli ostatniego dokumentu o polskim Maczkowie/Haren a także wystawy o polskich dipisach w Ludwigsburgu (wystawa była zatytułowana „Spojrzenie w przeszłość. Wystawa fotodokumentalna w Kunstzentrum – Karlskaserne Ludwigsburg 09.05.2015 – 28.06.2015 r. Polscy jeńcy wojenni, robotnicy przymusowi (1939-1945) oraz „Dispalced Persons” (1945-1952) w Ludwigsburgu„ – poświęciłem jej osobny wpis na blogu) byłaby to chyba pierwsza generalnie taka inicjatywa na tamtym terenie. Może się mylę ale nie znam innej współczesnej wystawy o polskich dipisach w strefach okupacyjnych Niemiec. Sama wystawa była umieszczona w jednej z hal „Zeche Hannover” w dwóch boksach. W każdym z nich na wewnętrznych i zewnętrznych ścianach znajdowały się przeróżne eksponaty, fotografie, materiały wydawnicze, prasowe, plakaty, etc. Wzbogacał ją również zapis multimedialny ze świadkami historii, który obejrzałem z wielkim zaciekawieniem. Chociaż część eksponatów była mi znana z publikacji czy archiwów oglądałem je z taką samą ciekawością. Autorom wystawy udało się zgromadzić różne pamiątki świadczące o żywej aktywności polskich dipisów w strefach okupacyjnych Niemiec w latach 1945-1949. Trzeba przy tym liczyć, że to nie koniec tego typu przedsięwzięć. Z informacji wynika również, że wspomniana wystawa ma odwiedzić Warszawę. A zatem już teraz wszystkich zainteresowanych zapraszam do jej obejrzenia.
Kolejnym przystankiem w drodze do Essen było wspomniane Velbert. Nie będę ukrywał, że przy tej okazji nieco cofnąłem się w czasie. W pamięci miałem fotografie tego budynku wykonane przez jedną ze służb wywiadowczych bloku wschodniego (prawdopodobnie STASI). Dzisiaj budynek zamieszkują kolejne pokolenia uchodźców a sama kamienica sprawia wrażenie dobrze prowadzonej i zadbanej. Udało się również konsulowi A. Dudzińskiemu zamienić kilka zdań z mieszkańcem tego budynku, który zaniepokojony jej fotografowaniem podszedł do nas. Wydawało nam się, że nasyciliśmy jego ciekawość w wystarczający sposób a jednocześnie ów przygodny mieszkaniec wyraził zdziwienie historią tego miejsca.
Po krótkiej przerwie w podróży dojechaliśmy do Essen. Ku mojemu zdziwieniu (pozytywnym) wszystkie miejsca w sali parafialnej były zajęte. Było mi niezwykle miło, że temat przeze mnie podjęty cieszył się takim zainteresowaniem. I tutaj scenariusz nie był inny od pierwszego spotkania. Słowo wstępne wygłosił p. Wojciech Kusy, następnie głos zabrał konsul Andrzej Dudziński oraz Józef Malinowski, prezes Związku Polaków w Niemczech. Po blisko godzinnym wykładzie odbyła się dyskusja. Tym razem przeszła ona w nieco inne tory. Pytania skoncentrowały się wokół generalnego zainteresowania polskimi uchodźcami, polskiego szkolnictwa w Niemczech po II wojnie światowej, secesji Dominika Marcola oraz generalnie wokół problemów związanych z działalnością Zjednoczenia Polskich Uchodźców na przestrzeni kilkudziesięciu lat aż do likwidacji organizacji. Ta odmienność dyskusji była dla mnie równie inspirująca i ciekawa. Wielu uczestników już w kuluarach podkreślało, że doświadczało podobnych problemów na niwie szkolnej z którymi przed laty starało się uporać ZPU. Zastanawialiśmy się wspólnie nad ciągłością pewnych zagadnień w środowisku niemieckiej Polonii oraz na współczesnym kształtem tego środowiska. Dzisiaj wydaje mi się, że wiele spraw pozostaje nadal aktualnych. Po blisko dwugodzinnej dyskusji spotkanie dobiegło końca. Na koniec udało nam się zrobić kilka wspólnych fotografii i pożegnaliśmy Essen z nadzieją, że będę mógł po raz kolejny wrócić do tego miasta.
Następnego dnia, dzień wylotu do Polski, po raz kolejny udałem się, tym razem na mszę, do kolońskiej Katedry. Doświadczenie liturgii oraz monumentalna gotycka architektura wzmocniły moje wrażenia z pobytu. Po jej zakończeniu udałem się na spacer po obu stronach Renu przechodząc na jej drugi brzeg mostem kolejowym. Niezapomniana liczba „kłódek miłości” również wzbudziła moje zaskoczenie. Mam w pamięci kilka wrocławskich a także kilka opolskich mostów z dość ograniczoną liczbą tego rodzaju zabezpieczeń. Widać z tego, że władze Kolonii nie tylko utrzymują ten trend ale starają się nie ingerować w ich wygląd. Tworzą one tym samym ciekawą mozaikę jak most długi i szeroki.
Po powrocie do hotelu był czas na spakowanie rzeczy oraz podróż na lotnisko. Zakończyłem tym samym pobyt w Kolonii i Essen. Podsumowując ten niezwykle ciekawy i udany wyjazd muszę przyznać, że organizatorzy – Konsulat Generalny RP w Kolonii, Polska Lista Wyborcza „Polacy w Essen”/Klub Gazety Polskiej w Essen oraz Związek Polaków w Niemczech – dołożyli wszelkich starań aby powyższe spotkania mogły dojść do skutku. Jestem również pod wrażeniem wszelkich rozmów z konsulem Andrzejem Dudzińskim. Były one dla mnie niezwykle inspirujące za co z tego miejsca serdecznie dziękuję. Mam również wrażenie, że nawiązane przy tej okazji nowe kontakty pozwolą na jeszcze większe wyeksponowanie historii polskich uchodźców w RFN.
Zgodnie z powyższą obietnicą dla zainteresowanych zamieszczam całą prezentację z powyższych wykładów.
W prezentacji wykorzystałem:
- materiały Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. W. Sikorskiego w Londynie
- materiały z Pracowni Badań nad Polską Emigracją w Niemczech po 1945 r. w Instytucie Historycznym UWr
- materiały ze zbiorów Jacka Kowalskiego
- materiały ze zbiorów Grzegorza Klag
- materiały ze zbiorów własnych
- własne opracowania na podstawie powyższych archiwaliów
© by łukasz wolak