Przed tygodniem na mojego bloga trafiła ciekawa publikacja pt. Migranci, migracje. O czym warto wiedzieć, by wyrobić sobie własne zdanie, pod red. Hélène Thiollet, Kraków 2017 nakładem wydawnictwa Karakter (tłumaczenie Małgorzata Szczurek).
Jest to zbiór krótkich tekstów, które są związane z problemami migracji, migrantów, uchodźców w otaczającej nas rzeczywistości. Właściwie ich dobór nie był przypadkowy, ponieważ składa się z 50 pytań a teksty pełnią rolę odpowiedzi na zawarte w nich wątpliwości. Mimo, że publikacja nie dotyczy elementów historycznych, z małymi wyjątkami, muszę szczerze przyznać, że jej treść bardzo mnie zainteresowała. Miałem jednak pewne wątpliwości czy prezentować jej zawartość na blogu bowiem w naturalny sposób staram się nie wychodzić poza historie związane z polskimi uchodźcami w RFN.
Natchniony innym spojrzeniem na współczesne wydarzenia związane z migracją zdecydowałem się na ten krótki wpis. O czym jest ta publikacja. Większość wątpliwości rozwiewa redakcja we wstępie pracy. „Autorzy książki postanowili wyjść od najbardziej podstawowych pytań, które można usłyszeć we Francji i w innych krajach. Odpowiadając na nie, chcieli osiągnąć trzy cele: – dostarczyć maksimum informacji na temat migracji, azylu, uchodźstwa i imigracji, odwołując się do wyników badań z zakresu nauk społecznych, tak aby odpowiedzi były możliwe najbardziej obiektywne i precyzyjne; – wyjść poza kontekst francuski i umieścić pytania w szerszej perspektywie międzynarodowej; – wyjaśnić powody niektórych przekłamań i stworzyć miejsce dla politycznej i społecznej interpretacji opisanej naukowo rzeczywistości„.
Wypada więc założyć, że mamy w tym przypadku do czynienia z dziełem na wskroś naukowym, którego autorami są badacze z różnych dziedzin: ekonomii, socjologii, demografii, antropologii, nauk politycznych, historii, geografii. I tak w rzeczywistości jest. Jednak daleki byłbym od tego aby nadawać tej pracy naukowy charakter. W podjętych problemach odnajdziemy również pewne odniesienia do polskiej polityki wobec migrantów, którą autorzy określają jako ambiwalentną.
Całość otwiera pytanie: „Czy na świecie jest coraz więcej migrantów?” a zamyka: „Migracje – szansa czy zagrożenie?„. To co mnie zainteresowało w tej publikacji do przede wszystkim ujęcie problemu z francuskiej perspektywy. Chociaż odnajdziemy w niej pewne odniesienia do polityki wobec migracji realizowanej przez inne kraje europejskie to francuski punkt widzenia będzie elementem nie tyle dominującym co nadrzędnym.
W tekstach odnajdziemy fragmenty związane z wyjaśnieniem terminów: uchodźca, migrant, imigrant, azylant, które powinny być w publicznej przestrzeni rozpoznawalne. Niestety współcześnie te terminy, dla przeciętnego odbiorcy, znaczą to samo. Jest to wynik nie tyle braku rozgraniczenia we współczesnym dyskursie ale przede wszystkim funkcjonowania stereotypów związanych z uchodźcami i medializacji tej przestrzeni. Autorzy rozprawiają się również z czynnikami, które determinują migracje oraz wskazują na płeć migrujących. Dzisiaj oczywistym jest, że migranci ekonomiczni w znaczącej większości zasilają rynki pracy w tych gałęziach gospodarki, które mają największe problemy ze znalezieniem pracowników. Zazwyczaj będą to zawody, które nie cieszą się popularnością wśród społeczeństw krajów docelowej migracji. Co mnie osobiście zaskoczyło w tej pracy to wskazanie, że to kobiety stanowią największy odsetek migrujących.
Interesująca okazała się odpowiedź na pytanie: „Czy migranci z biednych krajów powinni te kraje wspierać?„. Według autorki tego fragmentu przepływ środków finansowych do krajów pochodzenia migrantów jest proporcjonalnie większy niż cała pula pomocy finansowej przeznaczona na rozwój biednych krajów. Wypada więc wskazać, że przepływ środków z krajów rozwiniętych, gdzie pracują migranci, do krajów biednych, wpływa na poprawę stanu życia społeczeństwa w tych krajach z których pochodzą oraz wspiera panujące tam reżimy. Jednocześnie autor tego tekstu podnosi, że tego typu polityce towarzyszą pewne zagrożenia: „(…) istnieje jednak ryzyko, że państwa staną się rentierami swoich migrantów, jak to się stało w dolinie rzeki Senegal, gdzie powstają nierówności między regionami, z których pochodzą migranci (…)„.
Autorzy zdecydowali się również odwołać do polityki multikulturalizmu wskazując na jej niepowodzenie. „Od dawna był krytykowany w wielu krajach, a jego klęskę ogłosili równocześnie Angela Merkel, David Cameron i Nicolas Sarkozy w lutym 2011 roku. Jak na ironię, o ile Wielka Brytania prowadziła politykę multikulturalizmu, o tyle Niemcy i Francja już nie„. Argumentując pewne zależności w jej stosowaniu uważają, że każdy z krajów indywidualnie prowadził tą politykę nie raz w sposób nie dopasowany do społeczeństwa.
W ostatniej odpowiedzi na pytanie jeden z autorów rozprawił się z mitem zagrożenia ze strony migrujących. Po lekturze tego fragmentu można zgodzić się, że ten exodus i odwieczne pytanie – szansa i czy zagrożenie – towarzyszą naszym społeczeństwo od wieków. Jego autor stanął na stanowisku, że nie migracja nie jest ani szansą ani zagrożeniem. To rzeczywistość XXI wieku, którą starał się pokazać. Niestety pozostałe przykłady są dla mnie sporne bowiem autor uznał, że migracja jest wynikiem nierówności społecznych. Uważam, że nie można spłycać tego zagadnienia jedynie do płaszczyzny ekonomicznej. To bardzo często mieszanina wielu czynników spośród których elementy ekonomiczne są najbardziej widoczne ale czy jedyne…?
Na koniec w polskim wydaniu odnajdziemy aneks, który składa się z pięciu pytań poświęconych polskiej polityce migracyjnej. Chociaż autorzy wychodzą od wątków związanych z historycznym podłożem migracji Polaków w XIX wieku zapomnieli wskazać, że wiele z decyzji o opuszczeniu rodzinnego domu w tamtym czasie wynikało wprost z polityki zaborców. Oczywiście migracja zarobkowa, którą dostrzec można pod trzema zaborami wynikała bezpośrednio z chęci lub potrzeby polepszenia życia i jego normalizacji. Warto dostrzec, że obydwa czynniki a więc migracja zarobkowa i wynikająca z prześladowań zaborów bardzo często nakładały się a więc współistniały czego autorzy nie zauważyli.
W dalszej części autorzy tej części pytań skupili się na genezie przyjmowania uchodźców do PRL w tym oczywiście w drobnym stopniu na exodusie przyjęcia dzieci z ogarniętej wojną domową Grecji. W kolejnych latach do PRL przyjmowano Wietnamczyków oraz Irakijczyków. Nie trudno się domyślać, że brak innych narodowości wynikał wprost z izolacjonizmu socjalistycznej Polski. Dopiero po 1990 r. sytuacja zmieniła się i objęła inne grupy etniczne w tym Rosjan, Serbów oraz Czeczenów. W sumie Polska przez ponad 27 lat przyjęła ponad 100 różnych grup etnicznych, które w skali ogólnej liczby mieszkańców stanowią około 1% ogółu społeczeństwa.
Oczywiście z chwilą przyjęcia do Unii Europejskiej wschodnia granica Polski stała się granicą UE. Tym samym uchodźcy z krajów byłego bloku wschodniego starają się w Polsce o status uchodźcy. Mimo, iż skala decyzji o przyznaniu tego statusu w naszym kraju jest na dość niskim poziomie autorzy wskazują, że po jego przyznaniu wielu z nich decyduje się opuszczenie naszego kraju. W przedstawionych tekstach odnajdujemy również krótką analizę polskiej polityki migracyjnej na tle innych krajów europejskich oraz katalog niechęci do przyjmowania przez polski rząd migrantów z Bliskiego Wschodu. Trudno w tym wypadku nie zgodzić się z wieloma argumentami niemniej autorzy zdają się popularyzować tylko jeden punkt widzenia. Wydaje mi się, że kolejnym wyzwaniem dla autorów ostatniej części publikacji będzie exodus Ukraińców – migrantów ekonomicznych – przyjeżdżających po zniesieniu wiz do naszego kraju. Ze wstępnych ustaleń wynika, że skala tego zjawiska jest o wiele wyższa niż przykłady prezentowane w publikacji. Niemniej to zjawisko będzie za jakiś czas kolejnym wyzwaniem dla socjologów, politologów, prawników, ekonomistów, antropologów i wielu innych przedstawicieli nauki.
Ogólnie rzecz biorąc publikacja ma popularno-naukowy charakter. Skromna baza źródłowa a także brak aparatu naukowego dyskwalifikuje jej treść jako w pełni naukową. Niemniej jej wartością jest francuski punktu widzenia, który wpływa bezpośrednio na obraz problemu. Nie jest to argument dyskwalifikujący a różnica w postrzeganiu, inne niż polskie, podobnych zjawisk stanowi wartość samą w sobie. Pozwala ona zrozumieć mechanizmy z którymi mierzy się Europa Zachodnia i zachodnia część Unii Europejskiej w tym oczywiście Francja.
Na zakończenie dziękuję wydawnictwu Karakter z Krakowa za udostępnienie na bloga egzemplarza promocyjnego wspomnianej publikacji.
Przy tworzeniu tego wpisu korzystałem:
- Migranci, migracje. O czym warto wiedzieć, by wyrobić sobie własne zdanie, pod red. Hélène Thiollet, Kraków 2017 nakładem wydawnictwa Krakter (tłumaczenie Małgorzata Szczurek).
© łukasz wolak