Przypadek dr. Henryka Bogdańskiego cz. 2

W pierwszej części wpisu przybliżyłem losy dr Bogdańskiego do chwili jego zniknięcia z placówki Polskiej Misji Wojskowej w Berlinie w 1949 r. Oficjalnie bezpieka przerwała jego poszukiwania w 1953 r. W tym czasie nie ustalono jego miejsca zamieszkania, pracy i ewentualnego powodu ucieczki. Jak już wspomniałem kilka lat później przypadek sprawił, że peerelowski kontrwywiad wpadł na jego trop. Jak doszło do ponownego zainteresowania bezpieki byłym dyplomatą i jakie były perypetie związane z tym zainteresowaniem postaram się zaprezentować w poniżej.

Fotografia Bogdańskiego z IPN
Fot. 1: Fotografia dr Henryka Bogdańskiego z akt Służby Bezpieczeństwa (źródło: AIPN)

Powodem zainteresowania a właściwie powrotem do jego sprawy były zeznania dezertera z Polskiej Misji Handlowej Czesława Kwaśniaka, który w 1956 roku pojawił się w KWMO w Gdańsku. Opowiedział on wówczas oficerowi kontrwywiadu o spotkaniu z dr. Bogdańskim do którego doszło w 1955 r. na terenie Hamburga. Podczas tego zdarzenia Bogdański wręczył mu wizytówkę pracownika Polskiej Sekcji Radia Wolna Europa w Hamburgu. Tak rozpoczęło się ponowne zainteresowanie uciekinierem z placówki dyplomatycznej. Z chwilą powzięcia informacji gdańska komórka kontrwywiadu wszczęła sprawę ewidencyjno-operacyjną krypt. „Adwokat”.

W jej trakcie szefostwo gdańskiego kontrwywiadu zaplanowało dokładne przesłuchanie Kwaśniaka, który miał przekazać wszystkie informacje o kulisach spotkania z Bogdańskim. Równocześnie bezpieka analizowała informacje zgromadzone w jego teczce personalnej w MSZ. Bardzo szybko stworzono plan operacyjny, który zakładał: ustalenie wszystkich informacji o jego rodzinie na terenie miasta Poznania, ustalenie osób na terenie Polski z którymi utrzymywał kontakty, inwigilację tych osób wraz z ewentualnym założeniem podsłuchu telefonicznego (PT). Co bardzo ciekawe oficerowie zakładali możliwość zwerbowania Bogdańskiego w wyniku prowadzonych działań i w tym celu zainstalowali dwa źródła informacji na statkach pływających m.in. do Hamburga: TW ps. „Andrzej” i TW ps. „W.T.”. Ich zadaniem było zebranie informacji o Polskiej Sekcji RWE w Hamburgu.

Inny scenariusz operacyjny zakładał zwerbowanie osobowego źródła informacji (OZI), które nawiąże kontakt z Bogdańskim. Do tego zadania wyznaczono agenta ps. „Krajewski”, długoletniego współpracownika organów bezpieczeństwa, który był wcześniej wykorzystywany do rozpracowania ośrodka wywiadu angielskiego w Brukseli. Miał on pod pretekstem zbierania materiałów do pracy magisterskiej nawiązać bliższe relacje z Bogdańskim na terenie portu w Hamburgu. „Krajewski” otrzymał od oficera instrukcję aby w razie propozycji współpracy z wywiadem angielskim taką kategorycznie odrzucił. Podczas ewentualnych rozmów z Bogdańskim miał zebrać informacje o jego oficjalnej i nieoficjalnej pracy, sytuacji materialnej, stosunku do kraju, do Amerykanów i Niemców.

Pieczec_msw_prl.png 2 428×1 044 pikseli
Fot. 2: Pieczęć nagłówkowa MSW PRL (źródło: wikipedia.pl)

W międzyczasie bezpieka próbowała rozpracować córkę Bogdańskiego, która planowała wyjazd do Sopotu. Niestety z niewiadomych powodów nie pojawiła się ona w tym mieście, dlatego z tego scenariusza zrezygnowano. Również nie doszedł do skutku wyjazd ag. ps. „Krajewski”, ponieważ w trakcie przygotowywania wyjazdu został aresztowany za „kombinacje handlowe”. Cały dotychczasowy plan operacyjny legł w gruzach. W związku z Bogdańskim kontrwywiad realizował równolegle rozpracowanie placówki Polskiej Sekcji RWE w Hamburgu. Ustalono, że jej szefem był Ramsey Aleksander, który jednocześnie był oficerem brytyjskiego wywiadu, a placówka którą kierował podzielona była na dwa wydziały: Polski i Czeski. Kolejna informacja ws. Ramseya wskazywała, że na terenie Hamburga działał Związek Uchodźców Polskich (wł. Zjednoczenie Polskich Uchodźców), który posiadał dom przy Arbeitstrasse(?). Domem kierował Remsey a po jego odwołaniu kierownictwo przejął dr Bogdański. Działalność tego domu miała być finansowana przez angielski wywiad. Przy okazji w wyniku prowadzenia rozpracowania zidentyfikowano kolejnych- według bezpieki, pracowników angielskiego wywiadu: dr. Bronisława Szymurę (działacz ZPU) oraz Antoniego Kalinowskiego (działacz ZPU). Uwagę bezpieki zwróciły osoby, które były jednoznacznie kojarzone w wywiadem brytyjskim np. Piotr Olender (rozpracowany przez Wydział VIII Dep. II MSW).

W latach 1956-1959 rozpoczęło się pełne rozpracowanie Bogdańskiego. Kontynuowano kontrolę korespondencji a bezpieka poszukiwała informacji o najbliższej rodzinie. Zakładano, że uda się zdobyć informacje o rodzinie, doraźne zwerbować kontakt poufny w kręgu rodzinny środowisku oraz bliżej rozpracować dr Hejmowskiego – kolegę Bogdańskiego. Dodatkowo na wszystkie osoby kontaktujące się z dr. Bogdańskim poznańska komórka kontrwywiadu założyła oddzielną sprawę krypt. „Nibelungi”.

Sprawa krypt. Adwokat
Fot. 3: Fragment postanowienia o wszczęcie sprawy krypt. „Adwokat” (źródło: AIPN)

W wyniku prowadzonych sprawdzeń okazało się, że członkowie rodziny Bogdańskiego przebywali w międzyczasie w Hamburgu na jego zaproszenie. Okazało się również, że lokalna komórka w Poznaniu nie posiadała żadnych osobowych źródeł informacji, które mogłaby wykorzystać w tej sprawie. Ostatecznie także zrezygnowano z planu zawerbowania członków rodziny. Te niepowodzenia nie kończyły prowadzonej sprawy. Wręcz przeciwnie. Z dziennika „Orzeł Biały” dostrzeżono aktywność Bogdańskiego podczas kolejnej Rady ZPU w Münster. W tamtym czasie był już członkiem sądu ZPU.

Równie szybko dr. Bogdańskim zainteresowała się centrala kontrwywiadu a w szczególności Wydział II i IX. Pojawienie się informacji o jego agenturalnej działalności dla wywiadu brytyjskiego oraz pracy dla RWE spowodowało bezpośrednio przekazanie w 1959 r. sprawy krypt. „Adwokat” do Wydziału II-go Dep. II MSW w Warszawie. Od tamtej pory centrala w Warszawie rozpoczęła prowadzić szereg działań operacyjnych wymierzonych bezpośrednio w Bogdańskiego i jego rodzinę. Warto również dodać, że zainteresowanie tą komórką miało bezpośrednio związek z prowadzonymi w tamtym czasie przez organa bezpieczeństwa sprawami obiektowymi, które dotyczyły RWE i placówek wywiadu angielskiego na terenie RFN.

W 1960 r. Wydział X Dep. II MSW dostarczył prowadzącym sprawę schemat kontaktów rozpracowywanych osób przez kontrwywiad zachodnioniemiecki. Było to możliwe dzięki informacjom przekazanych przez zbiegłego oficera zachodnioniemieckiej służby do NRD. Wśród figurantów znajdujących się w zainteresowaniu UOK znalazł się również dr Bogdański. W międzyczasie poznańska bezpieka do sprawy krypt. „Nibelungi” zwerbowała kolejne źródło informacji TW ps. „Jóźwiak”, który był powiązany z Bogdańskimi. Tak się również złożyło, że agent otrzymał od swojej siostry zaproszenie do Francji. Zamierzał skorzystać z tego zaproszenia ale nie posiadał środków na podróż. Pojawiła się więc pewna szansa dla kontrwywiadu aby zbliżyć się do Bogdańskiego. Komórka poznańska wystarała się o środki z funduszu operacyjnego na podróż a w zamian agent miał na kilka dni zatrzymać się u dr Bogdańskiego w Hamburgu.

Scenariusz dla „Jóźwiaka” i „Nemo”

Ponieważ krystalizował się wyjazd „Jóźwiaka” do Francji bezpieka przygotowała dla niego pewien scenariusz zachowań jakiego powinien przestrzegać przed Bogdańskim. Miał on występowań przed swoim rozmówcą jako politycznie niezaangażowany a nawet obojętny wobec polityki, w celu weryfikacji zainteresowań wywiadowczych Bogdańskiego miał w rozmowie wskazać, że posiadał dostęp do różnego rodzaju wynalazków a w razie propozycji współpracy miał wskazać obawę przed tego typu kontaktami. W lipcu 1960 r. agent „Jóźwiak” wyjechał do Francji na zaproszenie siostry a w drodze powrotnej zatrzymał się na trzy dni u Bogdańskiego w Hamburgu. Po powrocie z wycieczki skontaktował się zgodnie z wytycznymi z oficerem poznańskiej komórki kontrwywiadu. Na spotkaniu przekazał wszystkie informacje, które zdobył podczas swojego pobytu. Warto podkreślić, że Bogdański ugościł „Jóźwiaka” dość skromnie. Z braku miejsca przygotował mu w swojej piwnicy pomieszczenie zaadaptowane na pokój dla gości. Mogło to oznaczać bezpośredni brak zaufania zwłaszcza, że kolejnego gościa – „Nemo”, przyjął w swoim domu zupełnie inaczej.

sprawa_operacyjna_zanonimizowane_
Fot. 4: Okładka teczki „Sprawa Operacyjna” (źródło: AIPN)

Kilka miesięcy później kontrwywiad wysłał do Bogdańskiego agenta ps. „Nemo”, który wracając z pobytu w Holandii  miał zatrzymać się w Hamburgu. Spędził u niego kilka dni. Przez cały pobyt Bogdański opiekował się gościem. Chodzili do restauracji, zwiedzali miasto, prowadzili długie rozmowy podczas których „Nemo” wysondował stosunek Bogdańskiego do Polski, powody dla których nie wracał do kraju, otrzymał nawet od gospodarza kilka książek, które miał zabrać. Po powrocie do kraju ze spotkania „Nemo” sporządził raport. Okazało się w nim, że Bogdański nie może wrócić do kraju z kilku powodów. Po pierwsze obawiał się reperkusji związanych z jego wcześniejszą ucieczką z placówki, po drugie przebywał w RFN pod opieką ONZ i był w świetle tamtejszego prawa bezpaństwowcem. Ponadto w dokumentach, które otrzymał od władz niemieckich widniał zakaz przekraczania granicy. Współpracownik „Nemo” wypełnił swoją misję i zebrał spory bagaż informacji, które dały asumpt do działań na terenie kraju

W toku zdobytych informacji bezpieka zdecydowała się przeprowadzić rozmowę operacyjną z córką Bogdańskiego ale ostatecznie nie przyniosła ona żadnych rezultatów. Jeszcze z końcem 1959 r. bezpieka wpadła na kolejny ślad przy okazji prowadzenia sprawy Bogdańskiego i rozpracowywania placówki RWE w Hamburgu. Okazało się, że kolejnym podejrzanym był Stanisław Janczur pracownik brytyjskiego wywiadu na terenie tego miasta oraz przedstawiciel ZPU. Ta informacja dzięki wielu zbiegom a przede wszystkim dzięki dezercji funkcjonariusza kontrwywiadu RFN do NRD była wykorzystana przez wywiad STASI i przekazana do Dep. II MSW. W toku tych działań poszerzył się krąg działaczy ZPU podejrzanych o szpiegostwo. S. Janczura zarejestrowano do sprawy krypt. „Gra”. O nim jednak wspomnę przy okazji osobnego wpisu.

Hamburg – Mapy Google
Fot. 5: Hamburg/ RFN (źródło: google.pl)

Do sprawy byłego dyplomaty włączono również posła dr Jana Frankowskiego, który nie tylko utrzymywał kontakt z byłą żoną Marią Bogdańską-Danielak ale przede wszystkim z samym Bogdańskim. Poseł kilkakrotnie przebywał na terenie RFN i spotykał się z Bogdańskim. Według różnych doniesień miał również otrzymywać od niego drobne sumy pieniędzy. Bezpieka idąc tym tropem postanowiła w 1962 r. przesłuchać go na okoliczność tych relacji. Do pierwszej rozmowy operacyjnej z posłem doszło w jednym z gabinetów MSW w obecności dyrektora Dep. IV. Rozmowę przeprowadził mjr Zdzisław Bojenko. Rozmowa toczyła się wokół kontaktów i relacji z Bogdańskim, jego spraw rodzinnych, spraw związanych z ucieczką z placówki a także ostatniego pobytu Frankowskiego w Niemczech w 1960 r. Warto dodać, że na przestrzeni dwóch miesięcy mjr Bojenko spotykał się z Frankowskim cztery razy. Ostatecznie bezpieka uznała, że nie miał on bezpośredniego kontaktu z Bogdańskim. Również nie udało się potwierdzić przypuszczeń związanych z jego działalnością wywiadowczą.

Podsumowując dotychczas zebrane informacje. Co udało się ustalić bezpiece? Bogdański utrzymywał za granicą kontakty m.in. z Piotrem Olendrem, który był rozpracowywany przez Wydz. IX Dep. II MSW, Stanisławem Janczurem, zdemaskowanym wskutek dezercji oficera kontrwywiadu RFN oraz Bultinem, Golniwinem, Bulikiem i Turmasonem. W kraju utrzymywał kontakty z m.in.: dr Janem Frankowski, posłem, byłą żoną i córką oraz z bratem. Kontrwywiad przez blisko dekadę działań operacyjnych nie zdołał potwierdzić ani zaprzeczyć powiązaniom wywiadowczym Bogdańskiego. W tej materii istniała jedynie poszlaka wskazująca na jego relacje z wywiadem brytyjskim (informacja ze schematu kontaktów brytyjskiego wywiadu rozpracowywanych przez UOK na terenie Hamburga). W końcowej analizie całej sprawy możemy przeczytać trafne podsumowanie wszelkich podjętych dotąd działań:

W sprawie Bogdańskiego Henryka nie posiadamy materiałów świadczących o tym aby wysuwał on propozycje werbunkowe ob. polskim. Na podstawie posiadanych materiałów należy raczej sądzić, że współpracował on z Ramseyem i jemu przekazywał informacje jakie uzyskał z racji kontaktów z uchodźcami z Polski emigrantami przebywającymi w NRF. Pracując w „Wolnej Europie” stykał się stale z uchodźcami i mógł robić ich selekcje pod kątem przydatności do pracy szpiegowskiej. Praktyka tego rodzaju była powszechnie wówczas stosowana. Poza tym Bogdański mając tego rodzaju kontakty wiedział kto z uchodźców jest pozyskiwany do współpracy z obcym wywiadem. Czy aktualnie Bogdański spełnia tego rodzaju rolę – brak jest danych. Pewne jest natomiast, że posiada on dobre rozeznanie emigracji polskiej zam. w Hamburgu i orientuje się kto spośród tych osób współpracował ew. współpracuje z wywiadem angielskim„.

 

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Hamburg od zakończenia II wojny światowej był miastem w którym istniało bardzo duże skupisko Polaków, to również najczęściej wybierany przez marynarzy zza żelaznej kurtyny ale nie tylko „port azylowy”. W tym miejscu przywołuje opisany przeze mnie wcześniejszy przypadek płk. Wincentego Broniwoja-Orlińskiego (również członek ZPU), który według informacji polskiej bezpieki miał przez szereg lat pracować na terenie miasta dla brytyjskiego wywiadu i zbierać relacje od  marynarzy i uchodźców. Zachodzi więc przy tej okazji uzasadnione pytanie czy rzeczywiście tak było? Jeżeli tak to czy płk. Ramsey, dr Bogdański, S. Janczur i W. Orliński byli w tej samej siatce wywiadowczej? Męczy mnie również przy tej okazji jeszcze jedna wątpliwość. Czy siedziba ZPU w Hamburgu mogła służyć lub służyła jako przykrywka działalności wywiadowczej za którą Brytyjczycy wynagradzali niektórych członków biura a może nawet centralę ZPU? W tej chwili na te pytania nie posiadam jednoznacznej odpowiedzi. Ale zdaje sobie sprawę z realności takiego scenariusza.

Sprawa dr Henryka Bogdańskiego pomimo słabych efektów miała jeszcze inny wątek. Od końca lat 50-tych warszawska bezpieka odnotowywała stałe przekazy pocztowe z Hamburga. Z początkiem 1961 r. oficerowie Wydziału II KWMO w Warszawie w celu sprawdzenia źródła pochodzenia przekazów pieniężnych oraz odzieży i artykułów pierwszej potrzeby założyli sprawę krypt. „Paczki”, która była odpryskiem całości zainteresowania Bogdańskim i jego rodziną.

Dr Henryk Bogdański był wieloletnim członkiem Zjednoczenia Polskich Uchodźców. Od samego początki istnienia organizacji włączył się w pomoc prawną dla polskich uchodźców oraz działalność organizacji w której zajmował stanowiska m.in.: przewodniczącego sądu, wiceprzewodniczącego sądu i sędziego sądu. Zmarł w Meran w 1976 r.

Przy tworzeniu tego wpisu korzystałem:

  • z materiałów Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej
  • z materiałów Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. W. Sikorskiego w Londynie

© by łukasz wolak

ZapiszZapisz

Przypadek dr. Henryka Bogdańskiego cz. 2
Tagged on:                                                                                                                                                 

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: