Dwa lata z „Moje Miasto”

Zabierałem się do lektury materiałów aby skreslić kolejny tekst do czasopisma „Moje Miasto” i nagle mnie olśniło, że w tym roku już za miesiąc minie dwa lata od momentu kiedy podjąłem współpracę z redakcją. Muszę na wstępie przyznać, że to były bardzo miłe dwa lata. Obecnie nie wyobrażam sobie sytuacji w której nie napisałbym jakiegoś tekstu do kolejnego wydania. Mógłbym zatem w tym miejscu zakończyć ten wpis ale tego nie zrobię, ponieważ jestem przekonan, że jest o czym pisać… Napiszę zatem o wspomnianych dówch latach.

Początek

Pozwolę sobie na mały wybieg w przeszłość o dwa lata. Pracowałem wówczas nad Leksykonem działaczy Zjednoczenia Polskich Uchodźców. W tamtym czasie nadal poszukiwałem materiałów źródłowych i ikonograficznych. Jeżeli dobrze pamiętam – redaktor Bogdan Żurek pewnie będzie mógł mnie w tym miejscu poprawić – to właśnie ten element połączył mnie z redakcją „Moje Miasto”. Propozycja redaktora była dość prosta… – proszę napisać artykuł termin nie przekraczalny 15-tego… Temat artykuły miał być związany z terenem Bawarii i Badenii-Wirtembergii. Zastanawiałm się chwilę nad tym jakim tematem mógłbym zainteresować czytelnika?! Zaproponowałem więc mało znaną historię – odkrytą przeze mnie stosunkowo niedawno – funkcjonowania Polskiej Wyższej Szkoły Technicznej w Esslingen/Ludwigsburgu. Muszę dodać, że nie miałem wówczas za wielkiego doświadczenia w publiscytyce historycznej więc zmieszczenie tekstu na dwóch stronach wydawało się zadaniem nie do pokonania. Z dużym trudem udało się zmieścić tekst na dwóch stronach. Wybrałem również fortografię, która dobrze ilustrowałaby podjęty problem. Tekst poszedł i tak to się zaczęło…

Tak się również złożyło, że dwa lata temu redakcja obchodziła 10-lecie istnienia. Uroczystość odbyła się w ogrodach Konsulatu Generalnego RP w Monachium. Ku mojemu pozytwnemu zaskoczeniu zostałem zaproszony na tą uroczystość. Trochę mnie to zaskoczyło, ponieważ byłem – co należy podkreślić – świeżo upieczonym współpracownikiem redakcji o znikomym stażu. Ostatecznie jednak z przyczyn ode mnie niezależnych nie wziąłem udziału w tych uroczystościach. Na profilu fejsbukowym redakcji „Moje Miasto” obejrzałem transmisję wideo i wysłuchałem wielu ciepłych słówo redaktora Żurka przede wszystkim o długoletnich współpracownikach redakcji. Byłem ciekaw wszystkich współpracowników którzy tworzą to czasopismo. Nie będę ukrywał, że przy tej okazji ku mojemu zaskoczeniu usłyszałem również dwa słowa o mojej osobie. Nieprawdopodobne – pomyślałem – mówią o mnie w Monachium… Nie było to ani zasłużone ani nie przyczyniłem się do działalności redakcji. Był to miły dla mnie akcent i początek współpracy. Ponieważ nic nie stało na przeszkodzie aby kontynuować zainicjowaną współpracę zdecydowałem się pisać kolejne teksty.

Pisanie kolejnych tekstów mimo różnych obowiązków, często kolidujących ze sobą czasowo, było dla mnie wielką przygodą. W międzyczasie zagłębianie się w arkana różnych wydarzeń nie było li tylko biernym poznawaniem przeszłości przy biurku ale przede wszystkim zbieraniem doświadczeń i słuchaniem historii żywej – opowiedzianej przez świadków minionych wydarzeń. Intelektualna uczta zmysłów wiodła mnie także różnymi ścieżkami przez archiwa, biblioteki oraz spotkania w kraju i zagranicą. To wszystko w dość krótkim czasie złożyło się na bardzo ciekawe przerzycia, które zapadną w mojej pamięci na długo.

(Powyżej film z uroczystości 10-lecia działalności Mojego Miasta w KG RP w Monachium, źródło: profil Facebook „Moje Miasto”). 

Dwa lata

W ostatnich dwóch latach moje artykuły znalazły się w dwunastu numerach „Mojego Miasta”. Ich problematyka do znudzenia koncetruje się wokół polskich dipisów/uchodźców w powojennych Niemczech. Nie mam i nie chce mieć monopolu na tą problematykę a tym bardziej na historię związaną z Polakami w Niemczech. Uznałem jednak, że pownieniem zwracać uwagę czytelnika przede wszystkim na wspomnianą grupę, ponieważ w wyniku różnych dziejowych wydarzeń pamięć o jej istnieniu w RFN niestety uległa zatarciu. Nie inaczej jest z organizacjami, które przed laty prowadziły na tamtym terenie swoją aktywność. W okresie w którym współpracowałem z redakcją ukazało się na łamach czasopisma wiele różnych i równie ciekawych artykułów. Niestety nie wiem czy ktoś do nich sięga ale jako historyk chce w to wierzyć. Niemniej aby nie popadać w megalomanię – było dla mnie nowe odkrycie – na łamach pisma znalazłem interesującą mnie rubrykę „Polskie ślady w Monachium”. Teksty jakie tam odnalazałem były i są bardzo ciekawe. Czasami nawet korelują z moimi a innym razem uzupełniają o nieznane dotąd elementy.

W dotychczas opublikowanych artykułach starałem się od początku popularyzować historię związaną z działaczami związanymi przez lata ze Zjednoczeniem Polskich Uchodźców z terenu Bawarii i Badenii Wirtembergii oraz Radiem Wolna Europa. W ten sposób pojawiły się artykuły dot.: Władysława Kaweckiego związanego z Würzburgiem, Andrzeja Dalkowskiego związanego z Monachium, Eugeniusza Pietraszewskiego związanego z Monachium, Tadeusza Podgórskiego związanego z Londynem i Monachium, Włodzimierza Sznarbachowskiego związanego z Monachium. Pewna zmiana nastąpiła pod koniec ubiegłego roku kiedy z okazji obchodów 100. rocznicy Niepodległości napisałem artykuł o działaczach ZPU, którzy w przeszłosci walczyli na frontach I wojny światowej.

Fot. 1: Redakcja i współpracownicy Mojego Miasta, 2017 r. (źródło: Moje Miasto).

W nieco mniejszej liczbie ukazały się tekstu poświęcone różnym organizacjom funkcjonującym w okresie okupacji Niemiec oraz w okresie istnienia RFN. Niezmiennie było o Zjednoczeniu Polskich Uchodźców oraz Towarszystwie Solidarność i Wydawnictwie „Pogląd” z Berlina Zachodniego, Kompaniach Wartowniczych przy USArmy i Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół” w okupowanych Niemczech. Pewną specyfiką nacechowany był artykuł poświęcony obozowi w Zirndorf, który przez lata funkcjonował jako centralny obóz dla uchodźców z Europy Środkowej i Wschodniej. Wielu Polaków w Niemczech przeszło przej jedo mury, dlatego ten wybór nie był przypadkowy. Aby nie eliminować innych ważnych problemów związanych z Polakami/uchodźcami w powojennych Niemczech – jest ich naprawdę dużo – zdecydowałem na przyszłość, że co jakiś czas bedę wyprawiał się do miejsc i wydarzeń związanych z innymi landami w RFN. Tym samym być może uda mi się stworzyć pewną sieć tematyczną artykułów obejmujących tereny poza Bawarią i Badenią. Liczę przy tej okazji na to, że moja współpraca z redakcją będzie trwała nadal pomimo okazjonalnego przekraczania dopuszczalnego terminu nadsyłania artykułów. Muszę jednak dodać aby nie powstało mylen wrażenie, że zawsze staram się dotrzymywać deadline’ów nawet gdy wypadają o północy. Przyznaje, że w tym względzie cierpliwość redakcji jest dla mnie wielką zagadką… :-).

Dotychczas ukazały się: 

W celach poglądowych zamieszczam poniżej wszystkie artykuły, które ukazały się na łamach „Moje Miasto” w latach 2017- (początek) 2019. Dla wielu nie będzie to żadna nowość, ponieważ wszystkie i wiele innych artykułów możecie odnaleźć na moim profilu academia.edu. Niemniej dla tych czytelników, którzy nie korzystają z tego medium i co jakiś czas zaglądają na mój blog poniższy wykaz może być dobrą ściąga do mojej małej twórczości. Zachęcam również do zaglądania na stronę „Moje Miasto” gdzie redakcja udostępnia dotychczas opublikowane numery czasopisma w wolnym dostępie (tutaj). Zapraszam!

Przy tworzeniu tego wpisu korzystałem: 

  • ze strony „Moje Miasto” (tutaj)
  • ze strony „Moje Miasto” na Facebook’u
  • ze zbiorów własnych

© łukasz wolak

Dwa lata z „Moje Miasto”
Tagged on:                                         

4 thoughts on “Dwa lata z „Moje Miasto”

  • 27 czerwca 2019 at 20:58
    Permalink

    Dużo Pan pisał o Zawalicz-Mowińskim, Fundacja „Kierunek Kultura” opublikuje wkrótce nieznany materiał o jego działalności przedwojennej.

    Reply

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: