Powstanie i działalność V Okręgu ZPU w Berlinie Zachodnim;
Po śmierci prezesa Kazimierza Odrobnego wydarzenia które po nie nastąpiły nie zapowiadały żadnego wzrostu zainteresowania upadającą organizacją. Tym bardziej nie zapowiadali takich zmian „nowi” działacze wywodzący się ze środowisk tzw. emigracji solidarnościowej. Warto w tym miejscu wspomnieć, że od chwili powstania ZPU istniało na terenie Berlina Zachodniego Ognisko Zbiorcze tej organizacji, które podlegało zarządowi głównemu. Niestety o jego działalności w latach 1951-1985 zbyt wiele nie wiem. Materiały archiwalne również milczą w wielu przypadkach. Nie oznacza to jednak, że Ognisko nie funkcjonowało. Przetrwało wszelkie kryzysy organizacyjne z daleka od Velbert i wszelkich problemów. Jego rola w tej historii miała dopiero nadejść.
Od początku istnienia nie była to komórka o dużej liczbie członków ale wystarczająca aby realizować drobną działalność społeczną wśród polskich uchodźców, dlatego dotąd niebyła samodzielnym Okręgiem. Szansa na zmianę tej sytuacja nadarzyła się dopiero z początkiem lat 80-tych wraz z przybywającą do Berlina Zachodniego falą tzw. emigracji solidarnościowej. To przede wszystkim działacze tego Ogniska dostrzegli szansę na zwiększenie swojej aktywności wśród uchodźców i możliwości jakie dawał napływ nowej siły w postaci potencjalnych członków. Publikowali oni ogłoszenia na gazetkach ściennych zachęcając do spotkań przede wszystkim towarzyskich:
„…jeżeli szukasz towarzystwa, dobrej rozrywki, chcesz przyłączyć się do pracy społeczno-politycznej, zapraszamy do współudziału w życiu naszych Ognisk”.
Ogłoszenie tej treści brzmiało nieco jak anons towarzyski a ponieważ struktura „nowej” emigracji była bardzo różna tak kilkuosobowa grupa działaczy chciała zawalczyć o potencjalnych członków. Innym sposobem aktywności, która miała zachęcić świeżo przybyłych rodaków do Ogniska ZPU, były podnoszone przez nich hasła ochrony uchodźców w szczególności tych, którzy znaleźli się poza tzw. edyktem Diepgena. Wspólnie zastanawiano się nad rozszerzeniem możliwości jakie dawał pobyt tolerowany. Pomimo trwającej walki o władzę wokół centrali w Velbert członkowie w Berlinie Zachodnim chcieli wyjść naprzeciw osobom ze statusem uchodźcy, z prawem do azylu oraz z prawem pobytu tolerowanego. Ponieważ trafili na podatny grunt z czasem zaczęło zwiększać się zainteresowanie ofertą działaczy ZPU a Ognisko pomału zwiększało swoją liczebność. Na tej fali z początkiem lat 80-tych jego władze rozpoczęły mozolne starania o utworzenie V Okręgu w Berlinie Zachodnim ale zakończyły się one fiaskiem. Na jego powstanie do połowy lat 80-tych nie było zgody. Okazja pojawiła się w maju 1985 r. podczas walnego zebrania członków Ogniska/Okręgu, które nawiasem mówiąc zostało wymuszone ale jednocześnie było reakcją działaczy na niemoc władz naczelnych i braku zgody na utworzenie większej struktury. Podczas tego posiedzenia działacze utworzyli V Okręg ZPU i powołali na stanowisko prezesa Mariusza Czosnkowskiego, wiceprezesa Olgierda Matusewicza, sekretarza Leszka Wybacz, skarbnika Henryka Judkowiaka. Na uwagę zasługuje fakt, że wówczas Komisaryczny Zarząd Główny z dr. Ludwikiem Frendlem na czele wyraził poparcie dla tej inicjatywy.
Szybko jednak okazało się, że istnienie nowego V Okręgu było zagrożone. Okazało się, że na drodze stanęła sprawa pełnomocnictw Edwarda Pisarka, byłego członka zarządu głównego oraz członka V Okręgu, które wystawił mu ustępujący zarząd do reprezentowania spraw V Okręgu. Kiedy dr Frendl dowiedział się o tym incydencie zarządał od Czosnkowskiego usunięcia Pisarka ze struktur ZPU w Berlinie Zachodnim. Kolejnym powodem jego usunięcia miały być zeznania Richarda Loba, który zeznał, że Pisarek wyjeżdzał do PRL. Niestety władze V Okręgu nie zdecydowały się usunąć z szeregów swojego kolegi. Dr Frendl monitował w tej sprawie kilkukrotnie władze Okręgu ale nie przyniosło to określonego rezultatu. Dodatkowo w środowisku działaczy ZPU wszyscy zastanawiali się w jaki sposób Pisarek mógł wyjeżdżać do PRL skoro przekraczanie granicy na paszporcie azylowym było problemem. Zachodziło w tej sytuacji uzasadnione podejrzenie, że mógł być agentem PRL. Mimo wieli pism i gróźb ze strony dr Frendla władze V Okręgu nie zamierzały usunąć kolegi z ZPU. W tej sytuacji Komisaryczny Zarząd Główny wysunął najcięższe działo. Zagroził wprost Czosnkowskiemu zlikwidowaniem Okręgu w Berlinie. Pat w relacjach pomiędzy V Okręgiem a dr Frendlem trwał kilka miesięcy i opierał się głównie na spotkaniach i wymianie korespondencji. Tak kategoryczne stanowisko dr Frendla, wydaje się, było podyktowane obawą przed kolejnym odśrodkowym rozłamem jeszcze nie zażegnanego kryzysu po śmierci Odrobnego.
Przewodniczący Komisarycznego zarządu nadal miał nadzieję na poprawę sytuacji i wyrzucenie z organizacji E. Pisarka. W jednym z listów dr Frendl pisał do prezesa Czosnkowskiego:
„…w świetle podanych koledze do wiadomości faktów, nawet gdy kol. Pisarek zechce . czy potrafi się z nich wytłumaczyć, świadczą one w tak wysokim stopniu o braku odpowiedzialności kol. Pisarka (…), że nie powinien on sprawować żadnych funkcji we władzach Okręgu, ani być delegatem na XI Radę – dodając – Wydaje się nam, że ten młody i rozpoczynający swą działalność Okręg zasłużył i stać go na powierzenie godności bardziej odpowiedniemu kandydatowi”.
Mimo gróźb i kategorycznych listów nadal trwała w sprawie Okręgu w Berlinie patowa sytuacja. Stale wymieniano korespondencję z jego władzami nawet wówczas gdy Pisarek atakował dr Frendla. Wówczas prezes komisarycznego zarządu zdecydował się odpowiedzieć Pisarkowi punkt po punkcie wytykając wszystkie jego błędy i zaniedbania jakich dopuścił się przez lata swojej działalności w zarządzie głównych ZPU. Dr Frendl przy tej okazji podnosił sprawę m.in. braku protokołów przekazania przez E. Pisarka czynności M. Czosnkowskiemu oraz sprawozdania z działalności i gospodarki finansowej skarbnika zarządu głównego ZPU, brak spisów inwentarzowych przedmiotów będących własnością ZPU, braku pieczęci zarządu głównego, braku druków i ewidencji, brak znaczków opłat członkowskich, deklaracji, dokumentacji finansowo-księgowej, sprawozdań finansowych, bilansów, umów o pracę, czeków bankowych, sprawozdania z zabezpieczenia własności i majątku ZPU oraz niezłożenie upoważnionemu przez Komisaryczny zarząd główny Mariuszowi Czosnkowskiemu prezesowi zarządu V Okręgu pisemnych wyjaśnień dotyczących m.in. sprawy podpisania pisma zawiadamiającego o powołaniu przez zarząd główny ZPU nowego Okręgu ZPU w Berlinie i nie poinformowanie o tym fakcie członków zarządu głównego, delegatów X Rady oraz używanie pieczęci i podpisu skarbnika zarządu głównego ZPU po 1983 r., niepoinformowanie o fakcie niepłacenia składek członkowskich przez Okręgi I i II oraz zarzut wobec stwierdzenia E. Pisarka do władz Sądu Rejestrowego w Velbert, iż L. Frendl był członkiem PPS. Podsumowując ten obfity w różne zarzuty list wydaje się, że przewodniczący miał dość praktyk jakie prezentował Pisarek, dlatego zdecydował się wytoczyć przeciwko niemu wszelkie dostępne działa.
Niestety listowe groźby i zarzuty nadal nie powodowały oczekiwanego rezultatu. Zakładnikiem całej sprawy był w tej sytuacji V Okręg ZPU w Berlinie Zachodnim. Gdy przyglądam się tej sytuacji wygląda ona tak jakby była to jedynie wojna na argumenty których nikt nie przyjmuje. Niestety po raz kolejny w całej sprawie traciła organizacja. Dr Frendl przy kolejnych okazjach wskazywał oponentom, że podczas X Rady nie było podczas jej obrad punktu, który przewidywałby powołanie nowego okręgu w Berlinie Zachodnim a tym samym jego powołanie nie było dla niego nieformalne. Dawał tym samym wszystkim zainteresowanym do zrozumienia, że istnienie V Okręgu było tylko w jego rękach. Przy tym wskazywał, że członkowie zarządu w Berlinie dali się uwieźć działaniom dr. Bronisławowi Szymurze i Edmundowi Pisarkowi, którzy odpowiadali za całe zamieszanie wewnątrz organizacji.
Dyplomatyczna „pyskówka” na lini Frendl-Pisarek dotarła do czasu posiedzenia Nadzwyczajnej XI Rady ZPU na której, wszyscy na to liczyli, zamierzano podjąć sprawę nowego Okręgu. Niestety oczekiwania zawiodły bowiem porządek obrad takiego punktu nie przewidywał. Nie poruszono również wniosku o powołanie samodzielnego Okręgu ZPU złożonego przez członków z Hamburga. Podczas XI Rady wybrano nowy zarząd główny, którego prezesem został Ryszard Rudnicki. To dzięki jego postawie sprawa Okręgu w Berlinie znowu odżyła. Z czasem powołał pełnomocnika ds. utworzenia V Okręgu w Berlinie, którym wybrał Wojciecha Hadrysiewicza. Jego zadaniem było przede wszystkim rozbudowanie struktury berlińskiej a także aktywizacja Biura Socjalnego przy ZPU, które miało zająć się udzielaniem porad administracyjno-prawnych, interwencjami u władz niemieckich, pozwoleniami na pracę w berlińskich urzędach, pomocą w wypełnianiu kwestionariuszy i podań. Pod koniec 1985 r. wciąż zwiększająca się liczba członków pozwoliła na powołanie kolejnego Ognisko nr II na terenie tego miasta. Wybrano w nim zarząd i osoby odpowiedzialne za jego pracę. Zwiększone zainteresowanie działalnością ZPU było już w tym czasie mocno widoczne. Udało się nowym działaczom zorganizować na terenie miasta piątą rocznicę powstania Solidarności połączoną z manifestacją oraz obchody upamiętnienia poległych polskich lotników na brytyjskim cmentarzu. Działalność w Ogniskach zaczęła nabierać oczekiwanego tempa. Ponieważ nadal jej działalności spotykała się ze zwiększonym zainteresowaniem uruchomiono cykl wykładów historycznych nt. Niepodległości Polski. Władze Ognisk zainicjowały rozmowy z przedstawicielami Senatu Berlina i Urzędu Krajowego do Spraw Pracy na tematy dotyczące pozwoleń na pracę dla polskich uchodźców. Dlaczego więc udawało się organizować zaniechaną przez zarząd główny działalność ZPU na terenie Berlina Zachodniego? Paradoksalnie działacze nie odebrali braku zgody na V Okręg za cios ale zdali sobie sprawę, że wolą być z daleka od sporów i kłopotów organizacji, ponieważ mieli własną wizję działalności. To oni znali środowisko Berlina Zachodniego i doskonale znali potrzeby Polaków w tym mieście. Taka postawa szybko przyniosła działaczom sukces, ponieważ do 1987 r. na terenie miasta istniało już cztery Ogniska ZPU. To wszystko było możliwe dzięki „nowej” fali emigracji do tego miasta.
Wojciech Hadrysiewicz widząc, że nowe struktury zaczęły prężnie działać zdecydował się na zwołanie walnego zebrania delegatów Ognisk. Dopiero w pierwszym kwartale 1987 r. delegaci Ognisk powołali V Okręg ZPU w Berlinie Zachodnim. Formalnie jego utworzenie przypieczętował Andrzej Prusiński, prezes zarządu głównego ZPU ogłaszając to wydarzenie ws specjalnym okólniku. Prezesem nowego Okręgu wybrano Kazimierza Michalczyka, wiceprezesami byli Jan Hyb i Dariusz Rabczański, sekretarzem Jan Błażkiewicz a skarbnikiem Jerzy Wirski. Ogromna potrzeba utworzenia nowej struktury, determinacja działaczy i chęć zrzeszania się w ZPU były nie tylko ukłonem nowych i młodych działaczy emigracyjnych ale przede wszystkim wiarą w ideały, które przez wiele lat kultywowano w organizacji. Ponadto silna potrzeba rozbudowania organizacji wskazuje na silną potrzebę wejścia ZPU w interakcję z „nowym” środowiskiem polskich uchodźców w Berlinie.
V Okręg w Berlinie Zachodnim działał według nowych schematów. Co drugi piątek członkowie spotykali się w mieszkaniu Kazimierza Michalczyka omawiając sprawy bieżące. W całym tym zamieszaniu dało się odczuć powiew odnowy. Okręg dzielił się na cztery prężnie działające Ogniska. Ogniskiem nr 1 kierował Robert Glesmann, Ogniskiem nr 2 kierował Janusz Hyb, Ogniskiem nr 3 kierował Zbigniew Maciejak a Ogniskiem nr 4 kierował Jerzy Wirski.
Władze i działacze szybko organizowali się w różnego rodzaju akcje i eventy. Tak działacze w połowie 1987 roku wzięli udział tzw. Apelu Katyńskim, który był skierowany do Michaiła Gorbatschowa. Była to wspólna akcja zorganizowana przez POMOST reprezentowany przez Romana Piórkowskiego, czasopismo Archipelag oraz Freiheit Demokratie Solidarität, którą reprezentował W. Gruszecki. Pod listem podpisało się m.in. ZPU, Związek Polaków w Malmo, delegatura NSZZ Solidarność w Szwecji, Kongres Polaków w Skandynawii, Kongres Wolnych Polaków w Europie w Danii, Komitet Polski w Belgii, Solidarity with Solidarity w Londynie, lord Nockolas Bethell oraz Związek Polskich Kombatantów w Göteborg.
Prężną działalność można było zauważyć również na wielu innych frontach. Podczas obchodów 750-lecia Berlina Okręg ZPU włączył się żywo w przygotowanie stoiska o działalności organizacji w ramach programu „Soziale Berlin”. W swojej pracy członkowie starali się nie odseparowywać od innych konkurencyjnych organizacji. Wręcz przeciwnie często podejmowali wspólne inicjatywy. Niestety w wyniku perturbacji wewnętrznych ze stanowiska prezesa ustąpił Kazimierz Michalczyk. W jego miejsce walne zebranie delegatów Ognisk wybrało na prezesa Wojciecha Hadrysiewicza. Z czasem i ta działalność zaczęła pomału zwalniać. Impet z jakim nowi działacze organizowali życie ZPU pomału rozchodził się na wiele większych i mniejszych organizacji, które dysponowały ciekawszą ofertą. Z chwilą wyboru nowego prezesa zmienił się również adres biura Okręgu, które przeniesiono na Albrecht-Achilles-Strasse 65. Jednym z ostatnich tchnień władz Okręgu było włączenie się wraz z innymi środowiskami politycznymi i organizacjami w akcję zbierania podpisów pod apelem żądającym równych praw dla cudzoziemców w RFN.
Z czasem wygasła działalność Ognisk na terenie V Okręgu. Wygaszeniu ulegały również pozostałe struktury ZPU na terenie RFN. W 1989 r. upadł mur berliński i skończył się czas uchodźców w Europie, który trwał od zakończenia II wojny światowej. Skończyła się również historia Zjednoczenia Polskich Uchodźców.
Przy tworzeniu tego tekstu korzystałem z materiałów:
- Pracowni Badań nad Polską Emigracją w Niemczech po 1945 r. w Instytucie Historycznym UWr
- Hoover Archive of Stanford University
- Archiuwm Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. W. Sikorskiego w Londynie
- z archiwum Jacka Kowalskiego
- Łukasz Wolak, Zjednoczenie Polskich Uchodźców w Niemczech wobec emigracji w latach 1981-1989 [w:] Świat wobec Solidarności 1980-1989, pod red. Pawła Jaworskiego i Łukasza Kamińskiego, Warszawa-Wrocław 2014, s. 703-717
© by łukasz wolak