Instytut Pamięci Narodowej
(poszukiwanie materiałów dotyczących polskich uchodźców wojennych w Niemczech).
Jedną z wielu instytucji krajowych w której przyszło mi realizować kwerendę archiwalną do projektu dysertacji doktorskiej było archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (IPN). Po wewnętrznych usprawnieniach w udostępnianiu materiałów i widocznej decentralizacji udostępniania, miałem okazję korzystać z tego zasobu w Oddziale wrocławskim przy ul. Sołtysowickiej. Chyba nie muszę nikogo przekonywać, że Instytut z punktu widzenia geolokacji jest dla badaczy na końcu miasta. Oczywiście – powie ktoś, że nie tak daleko jak Psie Pole. Nie mniej wyprawa do czytelni we wrocławskim Oddziale była dla mnie zawsze wyprawą „za morze” (podobnie zresztą było w przypadku Ossolineum i znajdującego się tam działu czasopism). Trzeba było nie raz ogromnego samozaparcia aby przemierzać w niepogodę przestrzeń miasta aż na jej „koniec”. Na szczęście takiej motywacji mi nie brakowało. Przyznam, że przez ostatnie lata trochę zmieniły się warunki udostępniania archiwaliów. Kwerendę rozpocząłem w 2009 r., nie licząc wcześniejszej pracy w tym Oddziale (a to dopiero prehistoria), która nieprzerwanie trwała do 2014/15 roku. Zrealizowałem w tamtym czasie kilka wniosków naukowych. We wspomnianym okresie procedura udostępniania wygladała zawsze podobnie. Badacz wypełnia wniosek adresowany do dyrektora Oddziału, zaznacza zakres tematyczny i załącza ewentualne sygnatury. Najważniejszą sprawą przy złożeniu wniosku dla kogoś kto pierwszy raz starał się o wgląd w materiały było załączenie listu polecającego od samodzielnego pracownika nauki conajmniej ze stopniem doktora habilitowanego niezależnie od ilości składanych wniosków (dzisiaj taka procedura nie jest wymagana dla osób ze stopniem doktora i wyżej). Jeśli wypełniło się formalności od chwili złożenia wniosku do chwili otrzymania decyzji upływało około dwóch do trzech tygodni. Z chwilą otrzymania zgody na udostępnienie materiałów można było umówić się do czytelni, która mieści się na czwartym piętrze. Dużym plusem tego miejsca jest przede wszystkim przestrzeń (ok. 15 miejsc) dla potencjalnych badaczy. W przypadku gdy nie dysponujemy sygnaturami archiwalnymi możemy wykonać kwerendę w bazie elektronicznej Nexus (wcześniejsza wersja to chyba Sezam?). I również dzisiaj baza wygląda zupełnie inaczej – zwyczajnie lepiej. Warto w tym miejscu wspomnieć, że elektroniczna baza przeszła swoją metamorfozę. Biorąc pod uwagę okres wieku dziecięcego i wszelkie dolegliwości z tego wynikające obecna przyjęła postać dojrzałą ale i tak nie chroni jej przed różnymi „infekcjami”. Nie mniej poszukiwanie informacji z wykorzystaniem tej wyszukiwarki stało się bardziej czytelne a co za tym idzie przyjemniejsze. Nie zmieniła się możliwość wyszukiwania (właściwie w chwili obecnej jest ona nieco szersza i daje więcej możliwości). Możemy wyszukiwać informacje poprzez wpisywanie zarówno haseł, imion i nazwisk osób czy używać bardziej zaawansowanych filtrów. Plusem jest możliwość przeszukiwania konkretnych spisów co ułatwia odnalezienie konkretnych jednostek odpowiadających nam tematycznie. Baza elektroniczna wydaje się sprawniejsza również dzięki temu, że jej silnik przeszukuje opisy jednostek a nie tylko tytuły (w pierwotnej wersji takiej możliwości nie było). Wracając jednak do samej kwerendy. Kiedy odnajdziemy poszukiwany materiał i zanotujemy sygnatury składamy wniosek o materiały. W różnych wypadkach czas oczekiwania jest bardzo względny, ponieważ wpływa na to wiele czynników.
Pierwszy to ilość jednostek zamawianych. Z reguły można zamówić liczbę dowolną jednak udostępnionych zostanie jedynie dziesięć sztuk. Dodatkowo jeśli prowadzimy długofalowe badania możemy poprosić o półkę w czytelni na gromadzone akta. Drugi czynnik wpływający na czas realizacji zamówienia, który jest moim zdaniem najważniejszym, to lokalizacja jednostek archiwalnych. Od jakiegoś czasu w IPN-ie obowiązuje zasada decentralizacji udostępniania, którą uważam za największe usprawnienie. Oznacza to nie mniej nie więcej, że siedząc we wrocławskiej czytelni możemy zamawiać i przeglądać jednostki z zasobu Oddziałów IPN w Warszawe, Gdańsku, Szczecinie czy Rzeszowie. Jest to procedura, która nie tylko upraszcza potencjalnym badaczom dotarcie do wielu materiałów z całego kraju ale przede wszystkim wpływa na oszczędność czasu i cennych środki finansowych, które możemy spożytkować np. na kserokopię lub skany.
Najbardziej emocjonujący moment udostępniania to chwila otrzymania po raz pierwszy zamawianych materiałów. Każdy zakłada, że odnajdzie informacje bombowe lub conajmniej elektryzujące w interesującym go temacie. Rzeczywiście jest to możliwe i zdarza się często (to jedynie moje subiektywne odczucie). Nie mniej w moim przypadku od chwili złożenia zamówienia do chwili udostępnienia mijało zawsze trochę czasu. Właściwie proces ten rozłożył się na lata często prowadząc do tego, że nie pamiętałem co zamawiałem, kiedy i czy wogóle. Muszę w tym miejscu dodać, że wielką pomocą obdarzyli mnie archiwiści pracujący w Referacie Udostępniania i Informacji Naukowej (RUiN). Moje wnioski realizowane przez wspomniane lata prowadziły w sumie dwie osoby.
Nie tylko, że otrzymałem wiele kserokopii materiałów ale również wiele skanów dokumentów a nawet całych spraw, które przydały mi się do stworzenia ogólnego obrazu działaczy ZPU. W tym miejscu muszę wspomnieć, że w przypadku poszukiwań materiałów dotyczących samej organizacji poniosłem klęskę bowiem nie udało mi się odnaleźć żadnej informacji – oczywiście poza drobnymi nic nie znaczącymi pojedynczymi zdaniami. Inny był wynik poszukiwań działaczy ZPU. Tutaj okazał się on bardziej niż zadowalający. Okazało się, że materiały tej grupy w całości pochodziły z dawnego zbioru Departamentu I MSW PRL (wywiad cywilny). Prowadząc badania i docierając do materiałów wywiadu PRL dowiedziałem się (w tamtym czasie), że bezpieka szerzej nie interesowała się ZPU (przynajmniej taki był wynik badań w tamtym czasie. Dzisiaj po kolejnych kwerendach zmuszony jestem do zweryfikowania swojego zdania) a jej główny trzon zainteresowania skupiał się na Radiu Wolna Europa oraz stronnictwach politycznych. W tym przypadku wywiad był zainteresowany działaczami, którzy mieli kontakty w środowiskach RWE, stronnictwach politycznych na emigracji czy służbach krajów kapitalistycznych. Kolejnym nadzwyczaj ciekawym dla mnie doświadczeniem było poszukiwanie informacji dotyczących obozów dla uchodźców w RFN. I tym razem ku mojemu zaskoczeniu odnalazłem wiele elektryzujących momentów. W mniejszym stopniu pochodziły one od wywiadu PRL a główne opracowania i analizy były wytworzone przez dawny Departamentu II MSW PRL (kontrwywiadowczy). Te niezwykle ciekawe studia uświadomiły mi jak działał system obozów w RFN od czasu zakończenia wojny aż po koniec lat 80-tych oraz w jakim stopniu wywiady i kontrwywiady zachodnie i wschodnie infiltrowały te ośrodki. Skala tego zagadnienia okazała się ogromna.
Ponad wszystko chciałem dotrzeć do informacji, które zgromadziły organy bezpieczeństwa państwa PRL na temat niektórych działaczy. Okazją do takiej możliwości było bezpośrednie zwrócenie się do działu ewidencji, przeszukiwanie bazy komputerowej nie wiele wnosiło, ponieważ taki sposób mógł przynieść określone pozytywne rezultaty. Po wypełnieniu odpowiednich druków i przekazaniu ich archiwistom mogłem tylko uzbroić się w cierpliwość. Rzeczywiście oczekiwanie na odpowiedź trwało i trwało w nieskończoność (zawsze tak się wydaje jeżeli liczymy na nowe odkrycia). Dzisiaj już nie pamiętam jak długo czekałem na odpowiedź ale nie skłamię jeśli napiszę, że około roku lub nieco ponad (czas oczekiwania jest niestety względny bowiem zależy od możliwości realizacyjnych). Zresztą zdawałem sobie z tego doskonale sprawę więc nadal niezależenie od tego realizowałem zamówienia i przeglądałem akta. Kiedy po upływie tego czasu dotarły do mnie odpowiedzi wszystko stało się jasne. W wielu przypadkach okazało się, że materiały istnieją a w innych niestety nie było żadnych danych. Tak to już jest w badaniach, które nie zawsze zwieńczone są sukcesem a czasem na ten sukces przychodzi długo poczekać.
Podsumowując moje doświadczenia z badań w zasobie Instytutu Pamięci Narodowej uważam, że to jedna z tych instytucji archiwalnych w której pracuje się dobrze podczas kwerend archiwalnych. Sposób udostępniania nie jest uciążliwy a obecnie każdy badacz otrzymuje zamiast wieluset stron dokumentów w formie tradycyjnej plik z materiałami zapisanymi w .pdf.
W latach 2009-2014 przeglądnąłem do własnych badań kilkanaście tysięcy stron dokumentów, które mogę dzisiaj śmiało podzielić na kilka grup. Grupa pierwsza to materiały wytworzone przez Departament VII MBP/Departament I MSW, grupa druga to materiały informacyjne wytworzone przez różne Departamenty MSW, grupa trzecia to materiały dotyczące uchodźców z PRL w RFN, obozów dla uchodźców na terenie RFN oraz instytucji i organizacji na terenie RFN, grupa czwarta, materiały wytworzone przez Wojskową Służbę Wewnętrzną, grupa piąta tworzyły dokumenty wytworzone przez Zarząd II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i ostatnia grupa szósta to materiały ewidencyjne IPN. Nie będę analizował wszystkich wyszczególnionych grup. Wspomnę jedynie, iż najogólniej rzecz biorąc najmniej materiałów w tamtym czasie zawierały grupy – czwarta i piąta, a więc te które dotyczyły wojskowych organów bezpieczeństwa. Nie wiem jak to się stało ale w latach w których przeprowadzałem kwerendę baza archiwalna nie wykazywała większości w wynikach (paradoksalnie nie jest to tylko moja odosobniona opinia). Nie mniej dzisiaj ten dostęp jest szerszy a przynajmniej wiele ewidencjonowanych materiałów wywiadu PRL czy wywiadu wojskowego PRL pojawia się w wynikach wyszukiwania dając możliwość zamówienia określonych partii.
© by łukasz wolak