Po długiej przerwie na blogu, wymuszonej moim pobytem w Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. W. Sikorskiego w Londynie, dzisiaj powracam do wspomnień z tej wyprawy.
Z końcem maja br. rozpocząłem tegoroczną turę w archiwum Instytutu. Jak to zwykle bywa podróż na lotnisko wraz z przelotem to jedynie kolejna noc bez snu. Jednak myśl o tym, że przez najbliższe kilka tygodni będę mógł znowu pracować w tej instytucji dodaje mi sił i nie ważne jest to co za mną. Ważne to co przede mną i czym podczas bieżącego pobytu przyjdzie mi się zająć. Wyprawa na lotnisko przebiegła łagodnie – autostrada do Wrocławia była nadzwyczaj pusta, a pobyt na lotnisku w oczekiwaniu na odprawę i wylot dość przyjemny. Jeszcze tylko szybka kawa, wejście na pokład samolotu, krótki sen w czasie podróży i lądowanie na London Stansted Airport. Dalej autobus niezawodnymi liniami National Express do miasta i etap pierwszy był zakończony. Jestem na brytyjskiej ziemi – zupełnie inny klimat, inni ludzie i od nowa trzeba się uczyć stron na drodze. Ale pomimo różnic tego właśnie oczekiwałem – zmiany. Krótki łikend spożytkowałem na przygotowanie się do pracy w Instytucie. Udało mi się odwiedzić znajomych i wyprawić z nimi do jednej z etnicznych restauracji. Nasze ważne i długie rozmowym o tym co nas dotyka a także o sprawach odległych od naszych codziennych zmartwień mogłyby zawsze trwać i trwać.
W końcu przyszedł ten dzień – poniedziałek, tak długo oczekiwany. Ponieważ uwielbiam dojeżdżać londyńskimi autobusami do każdego celu wybór transportu miejskiego nie był skomplikowany – czas podróży ok. 1,5 godziny. W pierwszy dzień padał deszcze nie było więc możliwości zainaugurowania porannego spaceru po Hyde Parku. Szybko więc znalazłem się pod drzwiami Instytutu na Prince’s Gate 20, który znajduje się po drugiej stronie parku. Jeszcze tylko przekroczenie progu i już… emocje są zawsze takie same. Ciekawość i to poczucie bliskości z historią. Mam wrażenie, że w Instytucie nie tylko przenikam się z nią ale przede wszystkim stoję obok mam tą niesamowitą możliwość obserwowania tego co działo się ponad 70. lat temu. Ta możliwość zawsze mnie inspiruje. Dzisiaj nie pamiętam już jaka była geneza ale od pewnego czasu podczas pobytów w Instytucie rezyduje w pokoju lotników. Potoczna nazwa tego pomieszczenia pochodzi od zbioru materiałów archiwalnych, który dotyczy Polaków walczących w brytyjskich formacjach lotniczych podczas II wojny światowej oraz we wszelkich polskich dywizjonach w tym m.in. 303, 305 czy 309. Praca w tym pokoju jest dla mnie zawsze inspirująca i pełna pozytywnych emocji.
Od razu zameldowałem się u z-cy Kierownika Archiwum p. Jadwigi Kowalskiej. Po krótkiej rozmowie otrzymałem swoje zadanie, które bardzo mnie ucieszyło. Tym razem pracować miałem z materiałami II Okręgu Szkolnego w Hanowerze, który był po wojnie częścią Centrali Szkolnictwa Polskiego w Niemczech a później tworzył strukturę Centralnej Komisji dla Spraw Szkolnych i Oświatowych przy Zjednoczeniu Polskim w Niemczech. Przyznam się, że wiele obiecywałem sobie po pracy z tym zbiorem – nie myliłem się! Jedynym problemem, który dostrzegłem był ograniczony czas na realizację zadania (stworzenie spisu archiwalnego, oczyszczenie papieru z metalowych spinaczy, zmiana obwolut i przełożenie materiałów z segregatorów do bezkwasowych teczek). Ponieważ nie boję się żadnych zadań szybko przystąpiłem do pracy. Przeniosłem pewną część materiałów z magazynu do pokoju lotników i zacząłem swoją przygodę z archiwaliami. W dużej mierze, oprócz zszywek, spinaczy i sznurków, w pierwszej części zbioru odnalazłem dzienniki lekcyjne klas m.in. ze szkół na terenie II Okręgu w: Brunszwiku, Bruel-Rhede/Ems, Clausthal, Dalum, Duderstadt, Fallingbostel, Gebhardshagen, Göttingen, Gallwitz-Kaserne, Hildesheim [Frilke-Werke], Hannover – Bothfeld, Hana-Münden, Herde, Hildesheim – Gallwitz, Immerdorf – obóz „K”, Lebenszeit, Loccum, Marx, Marienthal, Maczków, Moringen, Northeim (obóz „A”), Osterode, Osnabrück – Fernblick, Osnabrück – Eversburg, Ostrhanderfahn, Rumspringen, Rheine, Diepholz, Dalum, Bad-Gaudersheim, Goslar, Hornburg, Lingen/Ems, Sande, Versen, Wezuwe, Westrhauderfehn, Watenstedt, etc. Materiał ten był dla mnie ciekawą lekturą jednak szybko mnie znużył – oglądanie dzienników lekcyjnych jest bardzo fajne ale do czasu… Nie mniej dla kogoś kto poszukuje informacji o swoich bliskich a nawet zajmuje się polskim szkolnictwem w strefach okupacyjnych Niemiec będzie on nie lada wyzwaniem. Tylko ta część zbioru zajmuje blisko 150 jednostek archiwalnych.
Po uporaniu się z dziennikami płynnie przeszedłem do spisywania zawartości akt szkół na terenie Okręgu Hanowerskiego, który mogę roboczo na poczet tego wpisu nazwać częścią drugą tego zbioru. I tym razem miałem okazję przeglądać coraz ciekawsze materiały w tym wykazy nauczycieli, wykazy uczniów i dzieci w przedszkolach, wykazy rodzin nauczycieli w poszczególnych obwodach, korespondencję kierowników szkół powszechnych z kierownictwem obwodów i kierownikiem Okręgu. Szczególną uwagę zwróciłem na szkoły w Maczkowie oraz Fallingbostel. Może niebawem te arcyciekawe materiały znajdą swojego „amatora”. Dalej mogłem odnaleźć sprawozdania ze stanu szkolnictwa na terenie Okręgu, sprawozdania miesięczne i roczne poszczególnych szkół, sprawozdania z uroczystości 3-go Maja przekształconych w późniejszych latach w zbiórkę 3-go Maja na poczet szkolnictwa polskiego w Niemczech, plany wychowawcze jak również wytyczne pedagogiczne dla poszczególnych przedmiotów, plany lekcji, wykaz zespołów nauczycielskich w poszczególnych szkołach, protokoły z zebrań nauczycieli w obwodach, protokoły rad pedagogicznych, listy obdarowanych przez PCK, i wiele innych. Ponieważ od jakiegoś czasu kompletuje informacje biograficzne zbiór nad którym pracowałem zaskoczył mnie pozytywnie bowiem odnalazłem w nim materiały z egzaminów dojrzałości, protokoły egzaminów ustnych, sprawozdania z komisji egzaminacyjnych w poszczególnych szkołach.
Kolejną grupę materiałów – trzecią, tworzą akta obwodów szkolnych na terenie II Okręgu. Pomimo, że w wielu wypadkach materiał ten powiela naszą wiedzę obrazuje pełną działalność szkolnictwa na terenie obwodu. Z reguły na terenie obwodu znajdowało się od kilku do kilkunastu szkół. Można więc śmiało zrekonstruować stan szkolnictwa, jego rozwój, rozmieszczenie czy nawet stan osobowy uczniów i nauczycieli. Nieodzownym elementem tej części zbioru była korespondencja pomiędzy kierownikami poszczególnych szkół a kierownikiem obwodu i dalej pomiędzy kierownikiem Okręgu. I tak jak w przypadku poszczególnych szkół mamy w tej części do czynienia z arcyciekawym materiałem, ponieważ znajdują się w nim spisy szkół w obwodzie, stan liczebny uczniów i nauczycieli, wykazy przedmiotów w szkołach, etc. Tą część zamknąłem blisko 190 jednostkami archiwalnymi.
Im dłużej zajmowałem się tym zbiorem i przez moje dłonie przechodziły kolejne materiały tym bardziej były one ciekawsze. I tak dotarliśmy do części czwartej w której odnalazłem materiały ewidencyjne nauczycieli, którzy pracowali na terenie II Okręgu. W tym materiale a właściwie kartach personalnych nauczycieli możemy odnaleźć niezwykle cenne informacje. Ponieważ większość starających się o posadę w polskim szkolnictwie musiała wykazać conajmniej ukończenie egzaminu dojrzałości wpisywała w kwestionariuszach nazwy szkół, które ukończyła przed wojną, imiona i nazwiska przedwojennych dyrektorów gimnazjów, poszczególnych nauczycieli przedmiotów, etc. Dodatkowo wartością dodaną i równie cenną są informacje biograficzne poszczególnych kandydatów na nauczycieli. Śmiało więc założyłem, że znalazłem się na wielkiej uczcie o jakiej długo nie marzyłem. Zbiór ten obejmuje 7 jednostek archiwalnych wypełnionych kapitalnymi informacjami.
Będą jeszcze pod wpływem emocji spowodowanych kwestionariuszami nauczycieli trafiłem na kolejną grupę ciekawych archiwaliów, która stanowi część piątą. To akta weryfikacyjne polskich studentów, którzy chcieli podjąć lub podjęli studia na niemieckich uniwersytetach w latach 1946-1949. I tym razem ogrom informacji pozostawił we mnie kolejne pozytywne wrażenie. Wprost fenomenalne dane dla wszystkich, którzy poszukują bliskich i bawią się biografistyką. Odnajdą w nich bowiem wiele cennych informacji takich jak przedwojenne miejsca zdawania matury, nazwiska przedwojennych nauczycieli, wykaz ocen z egzaminów, dane biograficzne oraz informacje o miejscu i kierunku studiów w okupowanych Niemczech.
Następnie zbiór tworzą kroniki oraz archiwalia dotyczące Zrzeszenia Nauczycieli Polskich na Wychodźstwie w Niemczech – to kolejna składowa szósta część tego zbioru. I w tym przypadku odnajdziemy akta poszczególnych Kół Zrzeszenia m.in. w Brunszwiku, Fallingbostel, Gandersheim, Getyndze, protokoły z zebrań, stan członków, wykaz nauczycieli, szeroką korespondencję oraz wykaz delegatów na Walny Zjazd z poszczególnych Kół.
Ostatnią siódmą częścią jest korespondencja kierownika II Okręgu Szkolnego w Hanowerze. Odnajdziemy w niej mianowania na stanowiska kierowników obwodów, spisy szkół na terenie Okręgu, zaświadczenie dla byłych nauczycieli, protokoły z konferencji polskich nauczycieli w Niemczech, zalecenie w sprawie zbiórki 3-go Maja, protokoły zebrania kierowników obwodów na terenie Okręgu, różne ewidencje, skargi na nauczycieli, kierowników szkół i obwodów, wykaz pomocy dla szkolnictwa polskiego przez PCK a później Towarzystwo Pomocy Polakom i Radę Polonii Amerykańskiej. Wszystkie materiały znajdują się w ponad 30 jednostkach archiwalnych.
Podsumowując czas jaki spędziłem nad materiałami II Okręgu Szkolnego w Hanowerze uważam, że to kolejne niezwykle interesujące odkrycie archiwalne. Mimo, że nie wykonywałem kwerendy w tym zbiorze a jedynie w drobnej części przyczyniłem się do jego lepszego udostępnienia (od dawna jest on dostępny dla badaczy) uznaje, że czas jaki poświęciłem na jego opracowanie był niezwykle obfity w kolejną porcję wiedzy i różnego rodzaju pozytywne emocje. Dzisiaj znając jego dość szczegółową zawartość każdy poszukiwacz archiwalnych przygód może odnaleźć w nim właściwie komplet danych i przeróżne informacje. Po opracowaniu tego zbioru liczącego ponad 400 jednostek archiwalnych mam nadzieje, że już niedługo zbiór ten znajdzie swoich kolejnych eksploratorów.
Praca nad samym zbiorem nie tylko wypełniła większość mojego czasu w Instytucie. Była również okazja do rozmów i spotkań z długoletnimi wolontariuszami m.in. prof. Janem Titow oraz płk. Stanisławem Żurakowskim. Niezwykle cenie sobie wszelkie rozmowy w tym gronie i zawsze wracam pamięcią do nich.
A ja… cóż tym samym zakończyłem tegoroczną pierwszą turę w Instytucie z nadzieją, że jeszcze w tym roku będę miał okazję na odwiedzenie tego niezwykle ciekawego miejsca i spotkania wszystkich pracowników oraz wolontariuszy. Zatem do zobaczenia.
© by łukasz wolak