Portret zbiorowy działaczy Zjednoczenia Polskich Uchodźców cz. 2

 

Poniżej dalszy ciąg tekstu poświęconego obrazowi działaczy Zjednoczenia Polskich Uchodźców.

Po wojnie

Z chwilą kiedy alianci wyzwalali obozy jenieckie i obozy koncentracyjne wolność odzyskiwali poszczególni działacze. Wielu z nich w czasie wojny było umieszczonych w oflagach a inni przeżywali trudy życia w obozach koncentracyjnych. Najgorszy po wyzwoleniu był dla nich strach przed „bałaganem własnego życia” jaki doświadczyli. Chcieli działać, zrzeszać się, walczyć o wolną Polskę. Receptą na wyjście z marazmu życia obozowego była przede wszystkim chęć organizowania się. Administracja okupacyjna nie radziła sobie z ogromną liczną dipisów. Urzędnicy UNRRA’y żyli w przeświadczeniu, że opanują sytuację i wyślą wszystkich, którzy znaleźli się w wyniku polityki ludnościowej Niemiec podczas wojny na jej terytorium, do swoich ojczystych krajów. Jakże mylili się owi konstruktorzy tej polityki pokazały późniejsze wydarzenia. Ale nie o nich w tym miejscu chce wspominać.

Po zakończeniu wojny wielu Polaków miało podobne losy. Ci którzy znaleźli się w strefach okupacyjnych Niemiec przeszli przez, na wskroś aż do bólu, realny świat dipisów. Wielu ponownie trafiło do obozów dla DP i uległo obozowej rzeczywistości, która nie rysowała przed nimi kolorowej przyszłości. Inni mieli nieco więcej szczęścia, bowiem udało się im zdobyć nie tylko pracę ale również funkcje zarządcze i uznanie w oczach administracji alianckiej. Ich losy mogę podzielić na kilka grup (podział został stworzony przeze mnie na potrzeby tego tekstu):

  1. Pierwsza grupa to osoby o których w okresie powojennym nie wiemy zbyt wiele,
  2. Druga grupa ludzi to osoby, które pełniły różne funkcje w administracji obozowej,
  3. Trzecia to działacze, którzy znaleźli pracę w Oddziałach Wartowniczych przy armii amerykańskiej lub MSO przy armii brytyjskiej,
  4. Grupa czwarta to zajmujący się szkolnictwem Polaków w strefach okupacyjnych,
  5. Grupa piąta to ludzie którzy podjęli pracę w administracji alianckiej lub urzędach niemieckich,
  6. Grupa szósta to działacze, którzy wstąpili do Polskich Sił Zbrojnych,
  7. Grupa siódma to działacze, którzy zajęli się działalnością publicystyczno-polityczną i w różnego rodzaju polskich organizacjach na terenie stref.

Do pierwszej grupy zaliczam działaczy o których wiem najmniej. Jedyną informacją którą dysponuje to taka, że zostali wyzwoleni z obozów i oflagów ale nie wiem jakie były ich późniejsze losy. W tej grupie umieszczam Wacława Dziewulaka, Wiktora Franczaka, Dominika Marcola, Wiktora Pykę, Wacława Suchenek-Sucheckiego oraz Tadeusza Zielińskiego. Nie oznacza to, że tajemnica ich losu nie zostanie rozwiązana. Być może odkryję z czasem dokumenty, które zmienią ten obraz.

W grupie drugiej znaleźli się działacze, którzy zatrudnili się w administracji obozowej. Taki  obrót spraw spotkał Czesława Brunnera. Jego powojenne losy, podobne do jego perypetii wojennych, kolejny raz okraszone były sporym szczęściem – rozumiane jako dach nad głową, jedzenie, czyste łóżko, praca, czy niezbędne środki do życia. Nie mniej wracając do Brunnera zgłosił się on po wyzwoleniu z obozu pracy natychmiast do CIC (wywiadu amerykańskiego) jako były żołnierz II Oddziału Sztabu Głównego. Po kilkudniowym przesłuchaniu amerykanie przewieźli go do obozu Displaced Persons (DP) w Duisdorf/Bonn, gdzie ustanowili go komendantem podległym pod XXII korpus amerykański. Po przekazaniu administracji nad tym terenem Brytyjczykom jego ranga nieco zmalała bowiem dostał się pod jurysdykcję Brytyjskiej Piątej Brygady Straży Pożarnej. Dzięki znajomości języków obcych, przede wszystkim niemieckiego, otrzymał w niedługim czasie posadę rządową w Sądzie Wojskowym w Bonn. To wówczas zdecydował się zamieszkać na stałe w Duisdorf. Innym z kolei działacz Jan Feldt otrzymał posadę kierownika Ośrodka Polskiego w Greven a następnie był dowódcą Baonu PWX w Halle i zaangażował się w działalność Zrzeszenia Ośrodków Polskich Okręgu Reńsko-Westfalskiego. Podobnie również było z Władysławem Gołębiowskim, który otrzymał posadę kierownika Ośrodka Polskiego w Augsburgu i zaangażował się w działalność Syndykatu Dziennikarzy Polskich i Rady Strefowej Zjednoczenia Polskiego.

Kolejną trzecią grupę utworzyli działacze, którzy związali się czasowo lub na dłużej z Kompaniami Wartowniczymi albo Oddziałami Pomocniczymi (LSC lub MSO). W tym miejscu mogę wspomnieć działalność Janusza Jar-Łańcuckiego, który rozpoczął od pierwszych miesięcy wolności organizowanie Koła Polskiego Związku byłych Więźniów Politycznych oraz podjął służbę/pracę w Kompanii Wartowniczej w Mannheim-Kafertal. Kolejną osobą w tej grupie był Stanisław Sargalski, który po wyzwoleniu został umieszczony w obozie Wentorf koło Hamburga z którego został zaangażowany do służby w 318 Tpt. CLMO w Hamburgu-Blankenese. Inny działacz Stanisław Mikiciuk zaangażował się w nie tylko Kompanie Wartownicze ale również w powstanie Samopomocy Wojska na terenie Bawarii a później w tworzenie Oddziału Stowarzyszenia Polskich Kombatantów. Był również prezesem Koła PSL „Wolność” w Monachium oraz prezesem Zjednoczenia Polskiego na terenie amerykańskiej strefy okupacyjnej. Inny działacz Władysław Paterek po wyzwoleniu trafił do obozów dla DP w Gottingen, Duderstadt, Hamm-Münden, Celle oraz Fallingbostel. To na terenie tego ostatniego obozu wstąpił do MSO przy armii brytyjskiej.

W grupie czwartej znaleźli się działacze, którzy swój powojenny los związali z działalnością edukacyjną szerokich mas polskich dipisów. Wiele szczęścia miał Kazimierz Odrobny, który po wyzwoleniu z obozu Gusen I udał się, według relacji współwięźniów, do Holandii. Trudno określić czy tam dotarł. Dostał się napewno na teren brytyjskiej strefy okupacyjnej Niemiec gdzie został umieszczony w obozie dla dipisów w Lippstadt. Na jego terenie funkcjonowała polska szkoła w której zatrudnił się na stanowisku nauczyciela. Szybko okazało się, że ma do tej działalności powołanie, dlatego zaczął angażować się w jej rozwój. Ostatecznie został kierownikiem Okręgu Szkolnego. Kontynuował również swoją działalność polityczną w strukturach emigracyjnych SN-u oraz Zjednoczeniu Polskim w Niemczech. Z kolei Leonard Flieger od pierwszych chwil rozpoczął działalność na niwie edukacyjnej w Centralnym Komitecie dla Spraw Szkolnych i Oświatowych, gdzie został zatrudniony jako nauczyciel oraz kurator szkolny. Niezmiernie ciekawe są losy polskich duchownych, którzy z chwilą opuszczenia obozów angażowali się w działalność edukacyjną polskich dipisów. Takim przykładem są losy ks. Jana Kubicy, który od pierwszych chwil wolności podjął się działalności duszpasterskiej na terenie Monachium, Wagenried, Biberach-Riss, Düsseldorf, Duisburg, Köln, Porz-Westhoven, Lintorf, Neukirchen-Vluyn, Kaldenhausen, Essen, Dortmund. Włączył się również w działalność polskiego ośrodka dla starców w Essen.

W grupie piątej znalazł się m.in. Alfred Ruebenbauer, który znalazł pracę w administracji UNNRA’y na stanowisku konserwatora. Stałe źródło utrzymania pozwoliło mu na zaangażowanie się w powstanie szkoły techników w Aschaffenburgu której był wykładowcą (również finansowana przez UNRRA’e oraz IRO). Pracę w międzynarodowej organizacji zajmującej się uchodźcami znalazł Witold Szwabowicz zatrudnił się na stanowisku przedstawiciela International Refugee Organization (IRO). Dużo szczęścia miał w tamtym czasie Jerzy Knothe, który otrzymał pracę w charakterze tłumacza w Pałacu Sprawiedliwości w Norymberdze przy Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości. W kolejnych latach zajął się działalnością w Towarzystwie Pomocy Polakom z siedzibą w Monachium.

W grupie działaczy, którzy zatrudnili się w Polskich Siłach Zbrojnych wymienić mogę Bolesława Zawalicz-Mowińskiego, który na terenie Szlezwiku-Holsztyn włączył się organizowanie Samopomocy Wojska dla byłych jeńców wojennych a później Stowarzyszenia Polskich Kombatantów. Działalność ta szybko przerodziła się w działalność zarobkową ponieważ znalazł zatrudnienie w Polskim Okręgu Wojskowym (POW) przy 8 brytyjskiej armii. Mimo, iż dowództwo POW podlegało brytyjskiemu wojsku żołnierze zaliczani byli do PSZ. Z niepotwierdzonych informacji archiwalnych wynika również, że Mowiński mógł podjąć służbę w Oddziałach Pomocniczych przy armii brytyjskiej. Niestety ta poszlaka nie jest w żaden sposób potwierdzona ale może być prawdziwa. Kolejnym działaczem był Wincenty Broniwój-Orliński, który po wyzwoleniu z obozu jenieckiego został umieszczony w obozie dla DP w Wentorf. Z racji wykształcenia i okupacyjnej działalności w AK otrzymał stanowisko sędziego Sądu Polowego przy 1 Dywizji Pancernej. Następnie w PSZ na terenie BAOR pełnił funkcję oficera sądowego. To wówczas osiadł w Hamburgu. Kolejnym w tej grupie działaczem i byłym wojskowym, który znalazł zatrudnienie w PSZ, był Leopold Sanicki vel Hliniak, który otrzymał stanowisko w Sekcji Prasowej 1 Dywizji Pancernej a następnie był przewodniczącym Wyższego Sądu Obywatelskiego przy Zjednoczeniu Polskim w strefie brytyjskiej. Stała praca oraz siła do działalności pozwalały mu zaangażować się również na polu politycznym. I ta działalność przyniosła mu pewne sukcesy, ponieważ był kierownikiem PPS-WRN w Essen oraz członkiem Komitetu Głównego WRN.

W grupie siódmej znalazł się Antonii Czerwiński, który nie zdecydował się na „repatriację” i osiadł w Monachium zajmując się przede wszystkim działalnością publicystyczną oraz przerwaną przez wojnę działalnością polityczną w strukturach SN-u. Michał Dachan natomiast po wyzwoleniu z obozu zamierzał wyemigrować do USA albo Boliwii. Nie wiemy co stanęło na przeszkodzie tym planom ale ostatecznie pozostał w Lubece na terenie brytyjskiej strefy okupacyjnej Niemiec angażując się w struktury SN-u. Podobnie do wymienonych również Henryk Engel zaangażował się w przerwaną wojną działalność polityczną w strukturach SN-u.

Jedynym w tym gronie uchodźcą, który opuścił Polskę po wojnie był Andrzej Dalkowski. Uciekł z niej w wyniku prześladowań Urzędu Bezpieczeństwa oraz orzeczenia wyroku śmierci. Był młodym uchodźcą na terenie Niemiec ale chętne włączył się działalność w strukturach SN-u.

Wszyscy mimo różnych dróg, doświadczeń i wielu tragicznych przeżyć spotkali się w jednej organizacji – ZPU, która na długie lata złączyła ich do działania na rzecz polskiego uchodźctwa. Każdy z nich miał jakieś doświadczenie zawodowe, każdy z nich w okresie powojennym pracował w miejscach, które dawały możliwość zarówno lepszego rozeznania w administracji niemieckiej jak również biurach Komisarza ds. Uchodźców. Wśród nich prawnicy, oficerowie i żołnierze, ludzie wykształceni oraz Ci którzy nie zdążyli albo nie mieli możliwości podjąć przed wojną studiów. Wielu zaangażowało się w powstanie Zjednoczenia Polskich Uchodźców i wielu wykorzystało swoją wiedzę aby poprawić życie polskim uchodźcom  w Niemczech po II wojnie światowej.

© by łukasz wolak 

Portret zbiorowy działaczy Zjednoczenia Polskich Uchodźców cz. 2

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: