Kilkanaście dni temu udało mi się nawiązać kontakt z p. Kazimierzem Michalczykiem byłym prezesem zarządu V Okręgu Zjednoczenia Polskich Uchodźców w Berlinie Zachodnim. Nie byłoby w tym niczego niezwykłego gdyby nie historia jaka wiąże się z poszukiwaniem tego kontaktu. Zdecydowałem się w tym miejscu przybliżyć zarówno perypetie związane z poszukiwaniem kontaktu jak również opowiedzieć o materiałach, które p. Kazimierz udostępnił na mój blog.
Pamiętam z zajęć pt. Metodyka badań regionalnych, że żadne słowo ani informacja nie jest objawiona (kto studiował w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego z pewnością rozpozna autora tych słów). Moje poszukiwania kontaktu z p. Kazimierzem Michalczykiem przypominały do złudzenia kwerendę, realizowałem ją w czasie studiów na wspomnianych zajęciach, którą poświęcałem historii dworca kolejowego w Gliwicach. Tamtym poszukiwaniom towarzyszyło morze informacji, których w większości nie udało się potwierdzić. Poniższe doświadczenie było dla mnie ciekawą przeprawą, lekcją i jednocześnie przypomnieniem jak wiele pułapek czycha na badacza szczególnie w dobie informatyzacji.
Historia rozpoczęła się z chwilą kiedy trafiłem na biogram p. Kazimierza w Encyklopedii Solidarności, którą redaguje Instytut Pamięci Narodowej. Muszę dzisiaj przyznać, że zamieszczony w niej biogram wiele spraw ułatwił. Poszukując kontaktu postanowiłem udać się do źródeł aktywności p. Kazimierza. Nawiązałem w ten sposób kontakt ze środowiskiem byłych działaczy „Solidarności” w Gliwicach. Tak się dobrze złożyło, że jeden z członków mojej rodziny żywo angażował się w działalność opozycją w latach 80-tych, dlatego miałem nadzieję na pomyślne wyniki. Nic bardziej mylnego. Okazało się, ku mojemu zaskoczeniu, że wielu działaczy kojarzyło osobę ale nie utrzymywało kontaktu z poszukiwanym działaczem. Dodatkowo otrzymałem sporą garść nieprawdziwych informacji, jak sądzę nieświadomie, o aktywności zawodowej p. Kazimierza na terenie RFN. Z innego źródła dowiedziałem się, że już „za chwilę” p. Kazimierz będzie w kraju i wówczas ktoś przekaże moją prośbę o kontakt. Po roku oczekiwania na przyjazd ten sposób również zawiódł.
W międzyczasie zwróciłem się do Niny Karsov, która znała p. Kazimierza Michalczyka i współpracowała z nim w latach 80-tych, z prośbą o pośredniczenie w kontakcie ale z braku możliwości również ta uliczka okazała się ślepa i nie udało się osiągnąć celu. Chwilę później odnalazłem sporo informacji o działalności p. Kazimierza na stronie Solidarności Walczącej w Katowicach. Kolejna próba nawiązania kontaktu z administratorem strony nie przyniosła rezultatu. Czas upływał, w tym czasie pracowałem nad leksykonem członków i działaczy ZPU, a kontaktu nadal nie było… Zdecydowałem w chwili zwątpienia na pewien czas zawiesić dalsze poszukiwania. Dopiero w maju br. dostrzegłem informację o wręczeniu p. Kazimierzowi Michalczykowi Krzyża Wolności i Solidarności przez Ambasadora Andrzeja Przyłębskiego w Ambasadzie RP w Berlinie. Informacje uznałem za szczególny „hit”, ponieważ wiązałem z nią nadzieje na nawiązanie kontaktu. Podjąłem korespondencję z Ambasadą RP w Berlinie przez popularny portal social media. Jednak pomimo przychylności urzędnika po raz kolejny nie udało mi się osiągnąć zamierzonego celu.
Nie zrażony niepowodzeniem uznałem po raz kolejny, że poczekam na bardziej nadarzający się moment. W międzyczasie na jednym z portali social media odnalazłem współczesną fotografie na której został uwieczniony p. Kazimierz. Ponieważ w poście została odznaczona osoba, którą miałem w kręgu znajomych poprosiłem ją o pośrednictwo w nawiązaniu korespondencji. Ku mojemu zaskoczeniu przyszła odpowiedź i adres. Przy tej okazji po raz kolejny uświadomiłem sobie jak ważną rolę w pracy historyka zajmującego się XX wiekiem, oczywiście nie jedyną i nie najważniejszą, pełnią dzisiaj portale społecznościowe. Na moim przykładzie mogę stwierdzić, że potrafią być pomocne w przypadku spraw z pozoru beznadziejnych.
„Walizki materiałów”
W wyniku tych wszystkich zabiegów udało mi się nawiązać korespondencję z p. Kazimierzem. Jej wynik przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Otrzymał całkiem sporą porcję archiwaliów w tym fotografii związanych z ZPU, materiały audio/wideo oraz dokumenty. Bardzo ważną sprawą okazała się ankieta, którą przygotowałem jakiś czas temu dla byłych członków i działaczy ZPU, którą p. Kazimierz zgodził się wypełnić. Nie muszę w tym miejscu wskazywać, że najważniejsze dla mnie były materiały związane z ZPU. Prawdziwą ucztą konesera okazały się materiały wideo w tym z obchodów 750-lecia nadania praw miejskich miastu Berlin (pisałem o tym w poprzednim wpisie, tutaj), gdzie nie tylko uwieczniono stoisko ZPU ale przede wszystkim działaczy V Okręgu w Berlinie Zachodnim. Kolejne były niemniej interesujące w tym: audycja Radia Wolna Europy w której wspomniano demonstrację zorganizowaną przez działaczy ZPU pod berlińskim murem oraz materiał wideo z demonstracji w dniu 1 maja 1988 r. na terenie Berlina Zachodniego, którą wspólnie współorganizowali: „Solidarity With Solidarity” (Solidarność z Solidarnością), „Towarzystwo Solidarność” oraz Zjednoczenie Polskich Uchodźców.
Kilka lat temu podczas pracy nad dysertacją doktorską skreśliłem kilka słów o działaczach ZPU w Berlinie Zachodnim. Pozwolę sobie w tym miejscu na mały wybieg i przytoczę krótki fragment z tej pracy: „Członkowie ZPU w Berlinie zdawali sobie sprawę, iż potencjał stale zwiększającej się grupy nowych uchodźców był ogromny. Wielu z nich nie mogło starać się o azyl polityczny, wielu przyjechało do tego miasta w celach zarobkowych a inni w celu dalszej emigracji. Cała ta grupa tworzyła substancję, o którą garstka ludzi z Ogniska ZPU chciała walczyć ale tylko część z nich zasiliła szeregi ZPU. W międzyczasie starano się wysuwać argumenty polityczne wskazując na ochroną tej „nowej” części społeczności Berlina Zachodniego, której nie obejmowało prawo o uchodźcach. Pisano „Jest to wg. naszych przypuszczeń grupa nie większa niż kilkaset osób, których nie objął Edykt Diepgena i która przebywa tu bez prawa do pracy (…) często bez oficjalnego prawa pobytu, i co za tym idzie, często bez prawa do opieki społecznej; są rzeczywiście jedynie tolerowani– zastanawiano się w dalszej części nad zakazem pracy dla osób, którym przysługiwał tylko tzw. pobyt tolerowany- Jakimże obciążeniem politycznym i gospodarczym dla Berlina stałaby się legalizacja prawa tej grupki ludzi, którzy opuścili swoją ojczyznę gnani strachem przed dalszymi represjami stanu wojennego lub wydawałoby się nieuniknioną interwencją zbrojną sąsiada? (…) Czy korzyści etyczne i prawne nie zrównoważą (pozornego) wzrostu bezrobocia o 1 %?”. Wbrew tendencjom odśrodkowym Ognisko berlińskie starało się wyjść naprzeciw z pomocą wszystkim polskim uchodźcom także tym z tzw. pobytem tolerowanym”.
Kiedy pisałem powyższe słowa i dzisiaj kiedy słucham o działalności ZPU odnoszę wrażenie, że wraz z tzw. „emigracją solidarnościową” w RFN zwiększył się potencjał środowisk polskich uchodźców. Można śmiało założyć, że we wszystkich płaszczyznach działalności dominował potencjał tej grupy, który na każdym kroku był doskonale widoczny. Tym bardziej w Berlinie Zachodnim, gdzie na małej przestrzeni kumulowało się wiele cennych i ważnych inicjatyw społecznych.
Wracają jednak do udostępnionych materiałów. Dzięki korespondencji z p. Kazimierzem skrystalizowałem swoje wyobrażenia o aktywności polskich uchodźców w Berlinie Zachodnim w tym o działaczach ZPU. W trudnym czasie lat 80-tych pojawiali się w szeregach organizacji na terenie tego miasta ludzie, którzy swoje życie poświęcili działalności na rzecz polskich uchodźców w RFN. Myślę w tym miejscy m.in. o Romanie Piórkowskim ale nie tylko. Spora ich część nadal pozostaje dla historyków anonimowa. W dalszej kolejności mój blog wzbogacił się o materiały ikonograficzne m.in.: z festynu zorganizowanego 3-go Maja 1986 r. oraz 3-go Maja 1987 r. na terenie Berlina Zachodniego. Wspomniane materiały miałem okazję widzieć po raz pierwszy. Ich wartość jest fundamentalna, ponieważ uzupełniają historię ZPU z drugiej połowy lat 80-tych a więc już u schyłku działalności. Kolejnym ważnym i cennym elementem, który uzyskałem dzięki udostępnionym materiałom to wizerunki członków i działaczy związanych z ZPU. Dzięki nim poznałem nieznanych mi dotąd z fotografii: Jerzego Wirskiego oraz Dariusza Rabczańskiego. Materiał ten z pewnością będzie pomocy przy tworzeniu kolejnej części leksykonu członków i działaczy ZPU.
W kolejnej grupie znalazły się materiały osobiste, korespondencja, notatki w tym związane z Romanem Piórkowskim (w tym notatka związana z jego osobistą tragedią po aresztowaniu przez zachodnioniemiecką policję), fotografie portretowe. Muszę podkreślić, że wiele z udostępnionych materiałów, w tym dotyczących ZPU, nie było dotąd publikowanych. Wygląda więc na to, że mam przyjemność dzielić się z Państwem po raz pierwszy niektórymi fotografiami i dokumentami. Wiele z tych materiałów będzie stanowiło doskonały element wizualizacji dziejów ZPU nad którymi pracuje od kilku lat. Dodatkowo przy okazji tego kontaktu na horyzoncie pojawiły się kolejne propozycje badawcze. Czy będę mógł podjąć to wyzwanie czas pokaże.
Przy tworzeniu tego wpisu korzystałem:
- ze zbiorów Kazimierza Michalczyka
- z kanału YouTube Kazimierza Michalczyka (tutaj)
- ze zbiorów własnych
© łukasz wolak