Dwa lata zmagań…

Z początkiem przyszłego miesiąca mija drugi rok mojej blogowej aktywności. Wypada przy tej okazji podsumować działalność tego projektu. W minionym okresie starałem się nie zaśmiecać bloga danymi statystycznymi ani różnego rodzaju sprawozdaniami. Jeśli to czyniłem to niezwykle rzadko. Niemniej wraz z kolejną rocznicą pojawiają się przy tej okazji różnego rodzaju refleksje. Niezmienne pozostaje pytanie – czy było warto? Czy blog zmienił coś w mojej pracy albo w podejściu do podjętych problemów? Czy osiągnąłem zamierzone cele? Muszę w tym miejscu podkreślić, że w minionym okresie zanotowałem nie tylko kilka spadków ale również kilka wzrostów aktywności i zainteresowania blogiem. Również tym razem nie obyło się bez drobnych incydentów o czym zdecydowałem się wspomnieć na samym końcu.

Działalność

Zasadniczo kontynuowałem w kolejnym roku założoną konwencję poświęcając się nadal tematyce związanej z polskimi uchodźcami w RFN oraz publikując przy tej okazji około 50 różnych wpisów. I w tym miejscu, na samym początku tego sprawozdania, wypada wskazać na wyraźny spadek w porównaniu do ubiegłego roku, ponieważ w tamtym czasie opublikowałem ich około 75. Spadek był spowodowany bardziej aktywną działalnością poza blogiem o czym wspomnę w dalszej części. Wiele wpisów poświęciłem „nowym” nieznanym archiwaliom do których dotarłem sam lub dzięki osobom, które zdecydowały się udostępnić swoje prywatne zbiory archiwalne na potrzeby mojej pracy naukowo-blogowej. Pod tym względem, mogę śmiało to podkreślić, ostatni rok upłyną w dużej mierze na docieraniu do nowych nieznanych źródeł związanych ze środowiskiem polskich uchodźców w RFN. Summa summarum był to „archiwalny rok”. W tym miejscu wypada dodać, że moją aktywność, w mijającym roku, wsparł kolejną partią ikonograficzną przede wszystkim p. Grzegorz Klag (zob. tutaj) oraz Krzysztof Dziadziuszko (materiały ikonograficzne dot. ppłk. Czesława Brunnera o których dotąd nie wspominałem na blogu). Niemniej największą kolekcję materiałów i zbiorów ikonograficznych udostępnili mi pp. Jacek Kowalski i Kazimierz Michalczyk.

W przypadku zbiorów udostępnionych przez p. J. Kowalskiego udało mi się zeskanować blisko 700 fotografii z lat 70-tych i 80-tych związanych z RWE, PPS, ZPU, Radą Narodową, etc. (zob. tutaj). W przypadku zbiorów udostępnionych przez p. Kazimierza Michalczyka, największy jaki do tego momentu otrzymałem, można całość podzielić na cztery grupy. Pierwsza to materiały związane z działalnością śp. Romana Piórkowskiego (zob. tutaj). Druga to skany materiałów związane z działalnością w Zjednoczeniu Polskich Uchodźców (zob. tutaj). Trzecia i jednocześnie najobszerniejsza grupa to materiały dotyczące działalności p. K. Michalczyka w wydawnictwie „Pogląd” na terenie Berlina Zachodniego (w tym materiały związane z inwigilację tego środowiska przez enerdowskie i peerelowskie tajne służby oraz druki i wydawnictwa). Czwartą tworzą dokumenty audio/wideo w tym dotyczące ZPU i działaności wydawnictwa „Pogląd” (zob. tutaj).

W międzyczasie udostępniono mi mniejsze kolekcje w tym zbiór około 50 listów Zofii i Kazimierza Odrobnych do rodziny w Przemyślu, które są w posiadaniu p. Moniki Zapałowskiej (zob. tutaj). Kilkanaście dni temu p. Szymon Obrzut udostępnił mi skany siedmiu nieznanych dotąd fotografii z lat 20-tych i 30-tych związanych z płk. dr. Leopoldem Sanickim vel Hliniak (zob. tutaj). Wypada w tym miejscu wskazać, że miniony okres był nie tylko obfity w różnego rodzaju źródła ale przede wszystkim doniosłość tych materiałów daje ogromne poczucie spełnienia i satysfakcji.

Fot.5: Logo czasopisma „Moje Miasto” (źródło: Bogdan Żurek)

W międzyczasie starałem się wychodzić z blogiem na zewnątrz. W minionym roku podjąłem żywszą aktywność popularyzatorską nawiązując współpracę z redakcją dwumiesięcznika Moje Miasto, który ukazuje się na terenie Bawarii. Na łamach tego pisma udało mi się opublikować pięć krótkich tekstów związanych tematycznie z terenem południowych Niemiec poświęconych m.in.: Polskiej Wyższej Szkole Technicznej w Esslingen/Ludwigsburg, Władysławowi Kaweckiemu z Würzburga, śp. Andrzejowi Dalkowskiemu z Monachium, Zjednoczeniu Polskich Uchodźców oraz Eugeniuszowi Pietraszewskiemu z Ludwigsburga/Monachium.

Ważną inicjatywą, którą udało mi się rozwinąć jest współpraca z dr. Jackiem Barskim, dyrektorem Porta-Polonica w Bochum, gdzie na łamach strony internetowej tego muzeum mam przyjemność zamieszczać artykuły związane z działaczami i środowiskiem polskich uchodźców w RFN. Dotąd ukazały się teksty poświęcone Zjednoczeniu Polskich Uchodźców (zob. tutaj) oraz Zofii Odrobnej (zob.tutaj). Kolejne publikacje oczekują na upublicznienie i niebawem ukażą się na stronie. Pewną nowością i jednocześnie wyzwaniem było zgłoszenie bloga na konkurs w ramach XII Festiwalu Polonijnego. Niestety prowadzone przeze mnie medium nie zostało dostrzeżone przez jury konkursu (zob. tutaj). Nie zrażony tym niepowodzeniem uznałem, że z czasem ponownie spróbuje swoich sił w kolejnej edycji lub podobnym konkursie.

Bardzo ważnym elementem mojej aktywności, jeśli nie najważniejszym, była praca nad leksykonem członków i działaczy Zjednoczenia Polskich Uchodźców, którą ukończyłem jeszcze przed wakacjami. Prace nad tym dziełem wypełniły pierwszą połowę roku i bezpośrednio wpłynęły, na wspomniany wyżej, spadek liczby wpisów na blogu. W chwili obecnej maszynopis obejmujący ponad 300 nazwisk członków i działaczy ZPU oraz blisko 150 fotografii znajduje się w redakcji wydawniczej. Przybliżony termin jego wydania, mam nadzieje, to początek 2018 r. Niezależnie od tego rozpocząłem pracę nad kolejną książką, którą zamierzam zakończyć w pierwszym kwartale przyszłego roku. W międzyczasie rozpocząłem wspólnie z p. Kazimierzem Michalczykiem projekt pt. „Z daleka i bliska. Towarzystwo Solidarność i „Pogląd” we wspomnieniach z lat 1982-1989” (zob. tutaj). Jego efektem ma być publikacja wspomnień pracowników i współpracowników wydawnictwa „Pogląd”. Bardzo chciałbym aby to przedsięwzięcie zakończyło się w planowanej formie. Dodatkowo z projektem, jako kolejny etap tego przedsięwzięcia, związane są badania nad inwigilacją tej grupy przez enerdowski i peerelowski aparat bezpieczeństwa. W chwili obecnej trudno wskazywać na pierwsze efekty tego przedsięwzięcia, ponieważ znajduje się w początkowej fazie realizacji. Niemniej z czasem powinny pojawić się pierwsze wzmianki.

W minionym okresie doświadczałem aktywności w różnego rodzaju mediach. Muszę przy tej okazji zwrócić uwagę na wywiad, którego udzieliłem redakcji Radio Cosmo WDR1 (zob. tutaj). W dalszej kolejności miały miejsce trzy krótkie audycje na temat polskich uchodźców w RFN w Polonijnym Radio Opole ale niestety zabrakło zapisów audio (zob. tutaj). Z przyczyn ode mnie nie zależnych nie udało mi się kontynuować rozpoczętej inicjatywy (zob. wyjaśnienie). W ostatnim czasie podczas konferencji pt. „Szpiedzy-Dezeterzy-Renegaci (…)„, moją wypowiedź można było oglądać online. Całość zapisana jest na kanale Instytutu Pamięci Narodowej na YouTube – IPN Tv Konferencje. Zainteresowanych odsyłam do zapisu (zob. tutaj).

W omawianym okresie czasu równolegle starałem się prowadzić działalność naukową – nie licząc leksykonu. Powstało w tym czasie kilka tekstów, które mam nadzieję niebawem ukażą się drukiem. Jeden z nich będzie obszernym artykułem, ponad 110 stron, poświęconym inwigilacji członków i działaczy ZPU przez aparat bezpieczeństwa PRL w tym wywiad i kontrwywiad. Tekst jest znaczącym rozwinięciem pierwotnej wersji, która ukazała się w materiałach IV Letniej Szkoły Historii Najnowszej IPN w 2010 r.

W międzyczasie w okresie wakacyjnym udało mi się wizytować Strzeżony Ośrodek dla Cudzoziemców, który znajduje się na terenie Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu (zob. tutaj). Był to swego rodzaju rekonesans/eksperyment, którego celem było porównanie warunków we współczesnym ośrodku z tymi, których doświadczali polscy uchodźcy w RFN. Wrażenia z tej wyprawy opisałem na blogu. Dzięki nieocenionemu wsparciu dr Anny Kurpiel przeprowadziłem pierwszy wywiad z p. J. Kowalskim, byłym działaczem ZPU, PPS i współpracownikiem RWE (zob. tutaj). Transkrypcja naszej rozmowy po odpowiedniej redakcji i przygotowaniu zostanie z czasem w całości opublikowana.

W ostatnim czasie swoje zaangażowanie skoncentrowałem na udziale w konferencjach naukowych, które przypadły, podobnie jak w zeszłym roku, na okres jesienno-zimowy. Od zeszłego roku staram się zamieszczać krótkie recenzje publikacji, które tematycznie związane są z zagadnieniami poruszanymi na blogu. Podsumowując pierwszą obszerniejszą część wpisu nieskromnie stwierdzam, że ostatni rok, pomimo mniejszej aktywności na blogu, upłynął mi niezwykle pracowicie.

Kuchnia i statystyki

W dalszej części podsumowania chce skoncentrować się na „blogowej kuchni”. Za punkt wyjścia do poniższej analizy przyjąłem okres funkcjonowania bloga od 01.01.2017 r. do 16.11.2017 r. W tym czasie odnotowałem 8736 kliknięć 4298 użytkowników z wielu krajów Europy i spoza starego kontynentu. Muszę dodać, że w porównaniu do ubiegłego roku, gdzie liczba kliknięć wyniosła 6512 a liczba użytkowników 2450 odnotowałem blisko 30% wzrost kliknięć i niemal 100% wzrost liczby użytkowników w porównywalnym okresie czasu. Najwięcej użytkowników klikało w mój blog w Polsce (wydaje się to oczywiste), następnie z Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Australii, Austrii, Izraelu, Szwecji, Holandii. W kolejnej dziesiątce odwiedzających znaleźli się klikający w Irlandii, Unii Europejskiej (wg. identyfikacji WordPress – prawdopodobnie Luksemburg lub Bruksela), Belgii, Francji, Szwajcarii, Włoch, Hiszpanii, Ukrainie, Brazylii i Grecji. Ciekawie prezentują się kolejne kraje w których użytkownicy klikali w bloga m.in.: Czechy, Rosja, Portugalia, Japonia, Dania, Białoruś, Chiny, Norwegia, RPA, Węgry, Singapur, Indonezja, Litwa, Bahrajn, Azerbejdżan, Tajwan i Bułgaria. Zasięg mojego bloga dobrze ilustruje poniższa mapa.

Fot.12: Mapa zasięgu bloga, 2017 r. (źródło: ze zbiorów własnych)

Najwięcej odwiedzających klikało w bloga w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Berlinie, Katowicach, Poznaniu, Gdańsku, Lublinie, Monachium. W dalszej kolejności był Bydgoszczy, Bad Oldesloe, Toruń, Gdynia, Szczecin, Bargteheide, Kolonia, Reinfeld, Hamburg, Londyn, Stuttgart, Essen, Frankfurt, Olsztyn, Gliwice, Opole, Przemyśl, Nowy Jork, Dortmund, Bad Segeberg, Seymour, Düsseldorf, Białystok, Ludwigsburg, Bonn, Quezon City, Roanoke a także Bruksela, Toronto, Manila, Czeladź, Jastrzębie-Zdrój, Sztokholm, etc.

Użytkownicy najczęściej trafiali na mój blog przez wyszukiwanie w popularnych przeglądarkach a następnie przez Facebook oraz Twitter. Zdarzały się również wejścia przez linki zamieszczone przy różnych okazjach na stronach w tym: zapalowski.eu, genealodzy.pl, pepe-tv.eu, wdr.de, gazetagazeta.com, pl.wikipedia.org, emigracja-poakowska.blogspot.com, linkedin.com, porta-polonica.de, youtube.com.

Fot.13: Aby znaleźć mój blog wpisz w wyszukiwarce frazę np. uchodzcywniemczech.pl, (źródło: google.pl)

Najczęściej użytkownicy wykorzystywali do wyszukiwania informacji o blogu przeglądarki Google Chrome i Firefox a najrzadziej Android Browser. Ponad 55% użytkowników korzystało przeglądając bloga z komputera lub notebooka a ponad 33% użytkowników z telefonów komórkowych. Pozostała grupa do przeglądania bloga wykorzystywała tablet. Co ciekawe udało mi się na blogu skoncentrować w największej liczbie użytkowników posługujących się systemem Windows i Android. Dopiero na trzecim miejscu znalazł się iOS a na czwartym Macintosh. W przypadku urządzeń mobilnych statystykę wygrał Android a na drugim miejscu uplasowali się użytkownicy iOS.

Największą popularność na blogu, poza wyświetleniem strony głównej z największą liczbą kliknięć, w mijającym roku uzyskał wpis poświęcony obozom dla uchodźców w RFN w latach 80-tych (zob. tutaj). W ostatnim czasie za sprawą emisji dokumentu redaktora Tomasza Sekielskiego w Fokus TV, który był poświęcony Erichowi Kochowi, popularność zyskał wpis poświęcony Andrzejowi Madejczykowi ps. „Madera”, „Karol”, „Lakar” (zob. tutaj). W dalszej kolejności uplasowały się zakładki: „O mnie„, „Baza działaczy„, „Literatura” oraz wpisy: „Odkrywam nowe obrazy – „Vincent van Gogh zbiorów ZPU” (zob. tutaj), „Zapomniana szkoła w Esslingen” (zob. tutaj), „Wartownicy w ZPU” (zob. tutaj) i inne.

Fot.14: Na pierwszym planie fotografie Kazimierza Odrobnego, Andrzeja Madejczyka i Dominik Marcola. W tle koperta adresowana do Kazimierza Odrobnego (źródło: opracowanie własne/IPMS/IPN/APPEN)

Na blogu użytkownicy najchętniej klikali w zamieszczane we wpisach materiały ikonograficzne. Trudno jednak określić, który skan lub screen był najbardziej interesujący. W dalszej kolejności klikano na blogu w linki do innych stron: dojczland.info, pepetv.eu, ipn.gov.pl, pl.wikipedia.org, facebook.com, porta-polonica.de, stronę Muzeum Powstania Warszawskiego (tutaj), academia.edu, histmag.org, mm-gazeta.de, www1.wdr.de, etc.

Ciekawie prezentują się frazy po wpisaniu których logowano się na moim blogu. W pierwszej kolejności było to (wedle zapisu): madejczyk andrzej, andrzej madejczyk, marek rzeszotarski, obok przesiedlenczy w latach 80, sobolta franciszek, eligiusz przebindowski prof, obozy w latach 80 w niemczech, czeslaw madejczyk madera, wspomnienia bylych więżniów obozów koncentracyjnych, mur berliński mapa, dionizy filutowski, obóz przejściowy polaków w niemczech, tempelhof uchodźcy, lidia ciołkosowa, łukasz wolak, etc. Ciekawe były frazy związane z poszukiwaniami przez użytkowników konkretnych osób: mikołaj kowalik 1921 r., wacław jaremko 1923, major roman szambora, franciszek karolczyk zaginiony, jan gąsior unna, albina korejwo, krzysztof kierski, etc.

W mionym okresie, podobnie jak w roku ubiegłym, na blogu nie odnotowałem zbyt wielu komentarzy pod zamieszczanymi przeze mnie wpisami (spamów nie biorę pod uwagę). Summa summarum było ich zaledwie osiem.

Fot.15: Baner z publikacjami (źródło: opracowanie własne)

Czy warto?

Niezmiennie zadaje sobie pytanie czy nadal warto prowadzić blog? Wszakże ten sposób prowadzenia aktywności na płaszczyźnie popularno-naukowej nadal, moim skromnym zdaniem, jest mało rozpowszechnioną formą w środowisku badaczy. W Internecie istnieje wiele stron poświęconych historii i blogów o tematyce historycznej. Wypada tu wspomnieć o znakomitym portalu Histmag.org, który w moim przekonaniu jest liderem w tej przestrzeni. Niemniej mój blog zagospodarowujący mniej znaną problematykę wpisuje się w niszę na tej płaszczyźnie.

Każda działalność generuje jakieś wady. Nie inaczej jest z blogiem. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie wszystkie wpisy oraz ich liczba mogą odpowiadać oczekiwaniom szeroko rozumianym użytkowników. Z całą pewnością znajdą się tutaj lepsze i gorsze treści. Dlatego ważna dla mnie jest dyskusja, której dotąd nie udało mi się uaktywnić. Niestety, stwierdzam to ze smutkiem, nie udało mi się również podjąć wielu zakładanych problemów o których wspominałem w ubiegłym roku. Wychodzę więc z założenia, jeszcze nie zamykam bloga, że w tej materii istnieje duża szansa na ich podjęcie i opublikowanie.

Fot.16: Screen z bloga – strona główna, 2017 r. (źródło: zbiory własne)

W minionym okresie doświadczyłem jednego negatywnego incydentu, w mojej ocenie, który spowodował nie tylko zwiększoną aktywność na blogu ale jednocześnie moje rozczarowanie. Oczywiście nie mam wpływu na to kto korzysta z bloga i jak wykorzystuje treści w nim zawarte. Niemniej po przeczytaniu komentarza pod którym znalazłem odniesienie do jednego z wpisów a później całej dyskusji z Konradem Piaseckim z Radia ZET byłem zaskoczony poziomem artykułowania myśli oraz używania niektórych obraźliwych zwrotów. Towarzyszyły mi przy tamtej okazji różnego rodzaju skrajne emocje, które częściowo zawarłem w moim komentarzu do tamtego wydarzenia.

Z innej strony zwiększona aktywność towarzyszyła blogowi po emisji wspomnianego już materiału Tomasza Sekielskiego, który był poświęcony Erichowi Kochowi. Spory ruch na blogu trwał przez blisko tydzień aż do powtórki emisji dokumentu na stronie Fokus TV. Był to pewnego rodzaju wyjątek od reguły po którym aktywność powróciła do normy. Jestem przekonany, że podobne sytuacje dotyczą pozostałych autorów blogów. Często bowiem zdarza się, że jeden z wpisów jest bardziej popularny i odwiedzany częściej niż inne.

Fot.17: Screen ze strony programu Tomasza Sekielskiego w Fokus.tv (źródło: fokus.tv)

Są również pewne pozytywne strony aktywności w sieci. Otóż jakiś czas temu zwrócił się do mnie p. Jan Wawszczyk, który prowadzi na facebook’u grupę pt. Biogramy Powstańców Warszawskich – uzupełnienia, w sprawie strzelca Jerzego Ogińskiego (1925-1994) ps. „Jur”. Z zebranych przeze mnie informacji udało nam się wspólnie zweryfikować go jako uczestnika Powstania Warszawskiego oraz miejsce jego pochówku. Po zakończeniu wojny przebywał chwilę w zachodnich strefach okupacyjnych Niemiec a następnie wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zmarł i został pochowany na cmentarzu Wappingers Rural Cemetery w Nowym Jorku. W międzyczasie okazało się, że od zakończenia wojny J. Ogiński miał symboliczny grób na Starych Powązkach w Warszawie mimo, że w tym czasie żył i mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Niemniej satysfakcja z wyprostowania zawiłości przeszłości jest dla mnie bezcenna!

Z czasem zwróciło się do mnie pewne popularne wydawnictwo z prośbą o udostępnienie fotografii, którą jakiś czas temu zamieściłem na blogu. Ponieważ nie jestem dysponentem praw do tego materiału zmuszony byłem odesłać redakcję do właściwej osoby aby z nią podjęła negocjacje i uzgodniła ewentualne warunki wykorzystania ikonografii. Niestety nie mam wiedzy czy rzeczywiście wydawnictwo zwróciło się do archiwum w sprawie tego materiału.

Fot.18: Wręczenie nagród podczas XII Festiwalu Polonijnego w Warszawie, 2017 r. (źródło: http://www.warszawa.mazowsze.pl/festpol/)

Wracając jednak do refleksji nad tym czy warto czy nie warto…? Powyższe informacje pośrednio wpływają na wartość bloga i zachęcają potencjalnego „admina” do kontynuowania rozpoczętej pracy. To ważne dla pasjonatów. Tego rodzaju medium wydaje się być sensownym rozwiązaniem dla poszukujących ciekawostek lub odczuwających potrzebę podzielenia się różnego rodzaju informacjami z pogranicza nauki a nawet nauki. Istnieje również inny wymiar tworzenia tego medium, którego osobiście doświadczam. To przede wszystkim za jego pomocą trafiłem do wielu odbiorców związanych z podjętą przeze problematyką. Dzięki niemu udało mi się nawiązać bliższy lub luźniejszy kontakt. Wspominałem już o tym wyżej ale dzięki blogowi otrzymałem dotąd ogromny zastrzyk materiałów archiwalnych w tym ikonografii. Można więc założyć, że to medium to również środek za pomocą którego możemy docierać zarówno do osób (świadków historii) jak również do poszukiwanych materiałów. Oczywiście nie raz i nie dwa bywa również nieskutecznym medium.

Prowadzenie bloga wymaga pewnej systematyczności czego brakowało mi w ostatnim roku. Jednak po trudnych początkach w kolejnym drugim roku działalności przyszła długo oczekiwana satysfakcja. Chociaż nie otrzymam za tą aktywność punktów, nagród i wyróżnień to odnoszę wrażenie, że jestem cały czas w centrum problemu, który zdecydowałem się popularyzować. Blog zmienia się dynamicznie a dzięki niemu mam możliwość aktywizowania się na wielu płaszczyznach, na których mi zależy, w tym na polu naukowym. Generalnie ujmując mimo pewnych cech ujemnych warto nadal kontynuować to dzieło. Z nieskrywaną ciekawością oczekuje na to co przyniesie kolejny rok tej aktywności…

Na koniec chce zachęcić wszystkich do obserwowania działalności bloga. Być może razem wypracujemy wspólne pomysły na kolejne wpisy.

© łukasz wolak

 

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapisz

ZapiszZapisz

Dwa lata zmagań…
Tagged on:                         

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: